poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 5

Obudziłam się po dwunastej. Byłam zdziwiona, że nikt mnie nie obudził. Po chwili namysłu i rozmyślaniu, policzyłam do dziesięciu i z niechęcią podniosłam swoje ciało z łóżka. Ubrałam moje ogromne kapciuszki przypominające żabę i postanowiłam zejść na dół do kuchni. W domu panowała straszna cisza, co zdarza się tutaj bardzo rzadko. Ciągle mnie zastonowiało, gdzie oni do cholery są, może śpią ?
Ale raczej nie to do nich nie podobne, w weekend mama pracuje jak i mama Lilly i Alexa. No właśnie Lilly i Alex.
-Ej ludzie jest tu ktoś - wydarłam się na cały dom i oczekiwałam na odpowiedź.
Nikt nie odpowiedział. Czyli cała chata dla mnie. Super !
Gdy zajrzałam do lodówki, zauważyłam malutką karteczkę na, której było coś napisane.
                                          
                       Kochana Ness, spałaś tak słodko, że postanowiliśmy Cię nie budzić.
                       Razem z Sally mamy dzisiaj wolne, więc postanowiłyśmy pojechać na małe zakupy.
                        Alex i Lilly są z nami. Nie martw się kupie Ci coś  :)
                        Wrócimy około godziny 21:30.   
                                                                                                                         Mama
No to świetnie, zostawili mnie tutaj samom. A może ja chciałam pojechać na te zakupy, a nie cały dzień siedzieć w tej pustej chacie. I to w dodatku do godziny 21:30. Hymm, może zrobię jakąś imprezkę ?
Nie lepiej nie bo matka mnie zabije. Ale chyba nic się nie stanie jak wyjdę na miasto trochę sobie połazić.
Kiedy ustaliłam, co dzisiaj będę robiła udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Nałożyłam na siebie krótkie dżinsowe spodenki i czarną bokserkę, do tego białe adidasy i kilka ozdobnych dodatków.
Postanowiłam pomalować lekko rzęsy i nałożyć podkład, aby mój kolor twarzy był lepszy i zasłonił zaczerwienienia.Po przejrzeniu się w lustrze stwierdziłam, że jest OK i mogę wychodzić.
Zamówiłam taksówkę i czekałam na nią przed domem.
                                                             *Piętnaście minut później*
Nagle pod mój dom podjechała taksówka i wsiadłam do niej. Powiedział, gdzie chcę jechać, a potem zamilkłam.Nie odzywałam się do kierowcy przez całą drogę. Wolałam siedzieć w ciszy i chwilę odsapnąć.Gdy poczułam, że auto zatrzymało się wiedziałam że jesteśmy na miejscu, więc zapłaciłam temu facetowi wyznaczoną kwotę i wysiadłam. Na ulicach był duży tłok, wszędzie roiło się od ludzi. Nie zdziwiło mnie to, w końcu tak jest codziennie. Kiedy skończyłam paplać sama do siebie, ruszyłam w stronę centrum handlowego. Uwielbiam tu przychodzić, chociaż przez chwilę mogę latać jak szalona po sklepach i przymierzać co się da. Moim pierwszym celem był H&M. Są tam niezłe ciuszki, zawsze coś tu kupuje.
Mierzyłam tu ciuchy chyba z godzinę, ale wybrałam fioletowe rurki, bluzkę odkrywającą mój brzuch z flaga ameryki i beżowe buty na koturnie. Jestem zadowolona z tego co wybrałam, ale przede mną jeszcze 50 sklepów. Na te słowa odechciało mi się już cokolwiek kupować, więc zaszłam do kawiarenki i usiadła przy jednym ze stolików.
Zamówiłam kubełek lodów waniliowo-czekoladowych z bitą śmietanką i cząsteczkami czekolady plus colę na orzeźwienie.
Jak spożywałam ten pyszny deser, poczułam, że ktoś zasłonił mi oczy swoimi dłońmi.
- Kto to ? - zachichotałam
- A zgadnij - odpowiedział nieznany mi osobnik.
Po jego głosie wywnioskowałam, że to Justin.
- Justin ty głupku co ty wyprawiasz - musnęłam go w policzek.
- Hej kochanie, też miło mi Cię widzieć - wyszczerzył swoje ząbki i wystawił mi język.
- Co ty tu robisz ?  - zapytałam zdziwiona.
-Tak się składa, że postanowiłem wybrać się do centrum po jakieś ciuchy a ty ?
- No to myślimy podobnie, bo ja też postanowiłam sobie kupić jakieś ciuchy.
- Hahaha no to mamy szczęście.
Uśmiechnęłam się i zaproponowałam mu, aby spróbował lodów. Tak jak myślałam zgodził się.
-Myy pycha, mogę jeszcze ?
- No pewnie, że możesz - wzięłam na łyżeczkę kolejną porcję lodów i wsadziłam mu ją do ust.
- Kochana jesteś, a za to, że poczęstowałaś mnie tym pysznym deserem zapraszam Cię na kręgle.
- To jak idziemy ? - zapytał mnie i zanim odpowiedziałam złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.
- Czyli nie mam wyboru - uderzyłam go w ramię.
-Wygląda na to, że nie - tym rzem wskoczyłam mu na plecy i razem ze mną pobiegł w stronę kręgielni.
Gdy zeszłam, Justin poszedł zapłacić za tor i wziąźć dla nas buty. Musiał mieć szczęście bo trafił na mój rozmiar 39. Ja jako pierwsza rzuciłam kulą i jak na złość nie zbiłam ani jednego kręgla.
-Ness chodź pokaże Ci jak powinno się rzucać kulą.Wtedy na pewno zbijesz wszystkie kręgle.
Bez chwili zastanowienia zgodziłam się. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech bo Justin złapał mnie za biodra i leciutko objął moje dłonie.Krok po kroku pokazywał mi jak powinnam obchodzić się z kulą.
Gdy nadeszła chwila prawdy czy czegoś się nauczyłam.Otworzyłam szeroko oczy i pobiegłam w stronę mojego nauczyciela, rzuciłam się mu na szyję i razem wylądowaliśmy na ziemi.
-Jak ja Cię Kocham - wypowiedziałam te słowa i namiętnie zaczęłam go całować.Znowu poczułam stado motyli w brzuchu.Dobrze, że nie stałam bo nogi mam jak z waty.Justinowi podobało się to i wiedział, że mi też wiec dołączył do tego swój język. Dla mnie to nowość, ale spodobało mi się. Po tym namiętnym pocałunku wstaliśmy z podłogi i wyszliśmy z kręgielni.
-Oj ty szalona, zawsze wymyślisz coś fajnego.
- Weź mnie nie zawstydzaj bo Ci jeszcze ucieknę.
-No to dawaj i tak Cię dogonię.
-Jak chcesz, ale potem nie płacz, że nie możesz mnie znaleźć.
Zanim się odezwał ja byłam już daleko od niego.Ale oczywiście on mnie dogonił po pięciu sekundach, próbowałam mu się wyrwać, ale był zbyt silny chociaż na takiego nie wyglądał. Pozory mylą.
- I co mam Cię i jak mi teraz uciekniesz ?
- Raczej mi to się nie uda, ale wiesz zawsze możesz mnie puścić.
-No nie wiem, jeszcze znowu mi zwiejesz.
-Nie tym razem nie.
Gdy mnie puścił, krzyknęłam "Frajer" i pobiegłam ile sił w nogach w stronę domu.
Tym razem mnie nie dogonił.
-Osz ty. Zrobiłem to specjalnie.
-Bo Ci uwierzę - wystawiłam mu język i zaprosiłam do domu.
-Chcesz się czegoś napić ?
-Cola, woda, sok, herbata,kawa ?
-Może być cola. Dzięki.
-Rozgość się.
Jak nalałam Coli poszłam do salonu i dałam mu ją Justinowi.
-Dzięki, po prostu umierałem z pragnienia.
Hahaha- wybuchłam śmiechem.
-Ale śmieszne, co chciałabyś abym umarł ?
-Justin przecież wiesz, że nie.
Gdy tak sobie rozmawialiśmy wszystko było ok, lecz po chwili nastała cisza.
Niebezpiecznie blisko Stykały się nasze ciała.A po chwili Justin zaczął leciutko muskać moją szyję potem, zdjął mi koszulkę, a ja zrobiłam to samo z jego. Pocałunki stawały się coraz gorętsze, ale postanowiłam to przerwać nie byłam gotowa na takiego typu gierki.
-Justin , Jaaa..aa prze...eepraszam, ale nie mogę - rozpłakałam się.
-Nic się nie stało rozumiem.Nie płacz, kochanie.Wszystko jest w porządku nie gniewam się.
-Na..aa prawdę ?
-Tak na prawdę.
-Po tych słowach wtuliłam się w jego tors i powoli przestawałam płakać.
-Ćććsssi, nie płacz już.Wszystko jest w porządku.
-Kocham Cię Justin.Dziękuję, że mnie rozumiesz.Jesteś inny niż wszyscy i to w tobie uwielbiam.
Nie odzywaliśmy się do siebie, po tym jak oparłam swoją głowę na jego torsie.Nikt nie chciał przerywać tej ciszy, była taka spokojna, a zarazem kojąca.Nie wiem nawet kiedy Justin zaniósł mnie do mojego łóżka.
                                              
                                                           *Następnego Dnia*

Obudziłam się tak jak wczoraj około 12.Wstałam z łóżka i poszłam do pokoju Lilly.
-Hej Lilka co tam u ciebie słychać.
-O hej, wszystko ok.Patrz co sobie wczoraj kupiłam.
-Ale świetne, będę ci je podkradała.
-Hahah a ja twoje bo twoja mama też niezłe ciuchy Ci wybrała.
-Jeszcze ich nie widziałam, przekonamy się na dole- rzuciłam w nią moim kapciem.
-O nie, nie, nie tak to ja się nie bawię.
-Foch.
-No okej to jak foch to nie powiem ci czegoś związanego z Justinem.
-Dobra FOCH, anulowany - zaczęła mnie błagać swoim wzrokiem, abym jej powiedziała o co chodzi.
-Wczoraj spotkałam go w centrum, poszliśmy na kręgle i wogóle takie tam buzi buzi.
Potem poszliśmy do naszego domu i rozmawialiśmy. Nagle nastała niezręczna cisza i...- zanim powiedziałam Lilka zaczęła piszczeć.
-Ty i On zrobiliście to tutaj, ale jaja Ness.O mój boże nie wiem co mam powiedzieć.
-Yhyym- krzyknęłam.
-Ano tak sory.
-No i była ta cisza i wtedy zaczął leciutko muskać moją szyję potem zdjęliśmy sobie bluzki i się całowaliśmy.Ale ja nie mogłam nie byłam gotowa i to przerwałam.Przeprosiłam, go a on powiedział, że nic się niestało i rozumie.On jest inny od tych chłopców co znam.Jest czuły,kochany i zrozumiały.
-A już myślałam, że no wiesz. A co do tego, co o nim powiedziałaś.
Zgadzam się, on jest naprawdę świetny i jedyny w swoim rodzaju.Niezła z was para - przytuliła mnie i pocałowałam ją w policzek.
-Liluś jesteś moją najlepszą przyjaciółką, traktuje Cię jak siostrę.Mogę się zawsze tobie zwierzyć i porozmawiać.
-Ja Ciebie tak samo traktuje.
-Gdy zwierzałyśmy się sobie i toczyłyśmy rozowy, zauważyłyśmy jest już grubo po godzinie 3:00 w nocy.
Nie mogłyśmy spać, a miałyśmy tyle energii, że hohoh.
-To co idziemy popływać w basenie - Lilka zapytała, oczekując na odpowiedź.
-Co ty zwariowałaś !?
- Nie pytam serio, to jak?
-Muszę ?
-Tak musisz hahaha - wyszeptała i zaczęła skakać z radości.
-Nie robię tego bo ty tylko tak chcesz,ale dlatego, bo także nigdy nie robiłam czegoś takiego.
-Ale wiesz,że możemy być chore i dostać ochrzan ?
- Tak wiem Ness, ale mi się nudzi.
Po chwili namysłu poszłyśmy popływać w basenie.Nurkowałyśmy i chapałyśmy się przez około 2 godziny, no i do tego berek w wodzie i kto dłużej wytrzyma hahah.
Gdy wyszłyśmy z wody Lilka poszła po dwie kołdry i położyłyśmy się na leżakach.Niebo było piękne i pokryte milionami, a nawet miliardami gwiazd lub nawet więcej ich tam było.
-To było świetne, po chwili wrzasnęłam.
- Wiem, ale świetne to słabe określenie tego co zrobiłyśmy, to było zajebiste.
-Okey, zmieniam zdanie Zajebiste.
Lilka zasnęła, o 5:30.Ale ja nie mogłam.Więc poszłam do swojego pokoju po pamiętnik i zeszłam znowu na leżak.I zaczęłam pisać.


                                                            Kochany pamiętniczku!
Wiem, że mam Cię już chyba od ponad roku, ale dopiero teraz zapisze w tobie coś co wydarzyło się w moim życiu.
Zacznijmy od tego, że jestem Ness i mam 16 lat.Mieszam w Chicago od kilkunastu dni.Tą historię opowiem Ci później bo teraz muszę napisać coś innego.
To tak, zacznijmy od tego poznałam fantastycznego chłopaka o imieniu Justin, spotykamy się od kilku dni.Naprawdę go Kocham jest inny niż Ci wszyscy chłopcy na tym świecie.Czuje,że to ten jedyny.Dzisiaj miałam spędzić z nim najwspanialszy dzień w moim, życiu, ale odmówiłam mu bo nie byłam gotowa,nie wiem, czy dobrze zrobiłam, czy też źle.Ale spodobało mi się to , że on nie obraził się na mnie i przyjął to do wiadomości, że jeszcze nie jestem gotowa.Może innym razem, ale to nie był mój czas, to wiem na pewno.Mimo tego, że dzisiaj wydarzyło się tyle rzeczy w moim życiu jestem szczęśliwa, mam zajebistą przyjaciółkę, która mnie rozumie i kochającą rodzinę.Ten dzień był cudowny.....Do jutra <3
                                                                                                                                                                    
Hej ten rozdział nie jest za długi, ale pisałam go w sylwestra hihihi :P
Jak wam się podoba.Ja uważam, że jest ok, mogło by być zapewne lepiej hiihihi.
Szczęśliwego nowego roku kochani :P
Opinie pozostawcie w komntarzach <3



sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 4

-Wstawaj, wstawaj, wstawaj ! - Krzyczeli Alex,Justin,Lilly i reszta paczki wchodząc do mojego pokoju.
-Jeszcze pięć minutek i wstaje-Odparłam w pół śpiąca.
-Nie za pięć minut tylko teraz i to w tej chwili ! -Podeszła do mnie Lilka i zabrała moją kołdrę, na której była rodzinka Simpsonów.
Kiedy otworzyłam oczy na moich policzkach pojawiły się rumieńce, byłam wściekła.Przy moim łóżku stało pięciu chłopców.A ja byłam tylko w majtkach i koszuli.Chyba zapadnę się zaraz pod ziemię dopiero znam ich drugi dzień, a oni widzieli mnie już w piżamie.Ale siara.
-O nie, nie, nie !-Zaczęłam się drzeć jak najgłośniej.
-W tej chwili wyjdźcie z mojego pokoju i nie ważcie się na mnie patrzeć-Pokręciłam głową i jak najszybciej pobiegłam w stronę łazienki.
-Co jej odbiło ? - Zaczął pytać się Greg, każdego kto był w pobliżu niego.
-Głupku !
-Jak możesz nie wiedzieć o co chodzi ?
-Jesteś,aż taki tępy ?
-Każda dziewczyna by się tak wściekła jak Ness, przecież gdy się przebudziła zobaczyła was wszystkich, a w dodatku miała na sobie tylko majtki i koszulę.Więc za to było taka zła.Jestem przekonana, że wtedy czuła się trochę dziwnie.
-No dobra masz rację, następnym razem niech się ubierze-Greg zaczął się śmiać i udawać ważniaka.
Gdy oni sobie tak rozmawiali, podsłuchałam ich rozmowę i zaczęłam się chichotać.Gdy wyszłam z łazienki, wszyscy siedzieli na moim łóżku i mieli na twarzy szatańskie uśmieszki.
-To tyle czasu spędziłaś w łazience i nawet się nie ubrałaś?-Cała gromadka zaczęła  dziwnie się na mnie patrzeć.
-Yyymmm... No tak to znaczy, kiedy wy tak sobie  rozmawialiście to podsłuchałam was i wtedy wybuchłam śmiechem jak beczka z winem.I nie mogłam przestać,więc postanowiłam , że wyjdę z pokoju no i wy tu siedzieliście.
Nagle Lilka zawołała chłopaków i powiedziała im coś.Nie wiem co bo nie słyszałam.Lecz po chwili wiedziałam już o co chodzi.Wszyscy zaczęli biec w moją stronę, jak by mieli zamiar mnie zabić czy pożreć.
-Atak !!!- Lilka wydała rozkaz swojej drużynie.
-Nie ważcie się, proszę, ja tu umrę na śmierć.Nie wytrzymam tych tortur, wiecie jakie ja mam gilgotki.
Zanim wypowiedziałam te słowa, każdy mnie już gilgotał.Rozpłakałam się ze śmiechu, błagałam ich aby przestali, ale to nie działało.Posłuchali mnie dopiero po dziesięciu minutach.Ale i tak przez pewien czas czułam się dziwnie i chichotałam.
-Ja was zaraz zabiję, zobaczycie zrobię wam taki kawał,że nie wstaniecie z podłogi.-Pokiwałam palcem i poszłam do łazienki wziąć prysznic.Kiedy się odprężyłam , założyłam na siebie świeże ubrania i pomalowałam leciutko rzęsy.Gdy wyszłam z łazienki podeszła do mnie Lilka i powiedziała, abym zeszła z nią na dół do salonu.Tak też zrobiłam.
-Ness, przepraszam Cię za to, że przy chłopakach zabrałam Ci kołdrę.Jest mi naprawdę przykro.
-Oj nie przejmuj się tym.Już mi przeszło.Teraz uważam, że to było śmieszne.Będzie co wspominać - uśmiechnęłam się i przytuliłam ją z całych sił.Gdy stałyśmy tak w uścisku, nasi koledzy zeszli na dół i także nas przytulili.
-No to co rodzinko idziemy do szkoły, bo jest już 7.30 ?- zapytał Louis.
-Ty głupku-trzasnęłam go ręką w łeb.
-Co ja takiego zrobiłem ?
-Hahaha zacytuje Ci "No to co rodzinko idziemy do szkoły"
-A no tak- wyszczerzył swoje proste ząbki.
-Ej ludzie Louis ma rację zbierajmy się już, bo pierwszego dnia Pan Olson wpisze nam spóźnienia.
-Kto to Pan Olson- zapytałam zaciekawiona.
-Lepiej nie pytaj, bardzo niemiły facet. A ile zadaje, szkoda o tym gadać - Powiedziała mi cichutko Lilka i poszła ubrać buty.Zrobiłam to samo i po chwili wszyscy byliśmy już w drodze do szkoły.W czasie, kiedy tak szliśmy każdy się wygłupiał i opowiadał jakieś kawały.
-Znacie tek dowcip ?
-Stoją 3 blondynki obok kina. Podchodzi do nich brunetka i pyta się:
- Czemu stoicie przed kinem we 3-y?
A jedna z nich mówi:
- Film jest od 18-nastu czekamy jeszcze na15-naście.

Wszyscy zaczęli się śmiać oprócz Lilki.
-Hahaha bardzo śmieszne - spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.
- Oj siostrzyczko, przecież to nie o tobie, ty jesteś mądra i fajna a nie to co inni - Alex wkroczył do akcji i zaczął prawić swojej siostrze komplementy.
-Liluś przepraszam Cię, nie miałam zamiaru Ciebie obrażać.
-No dobra, dobra wierze Ci, tylko nie waż się już nigdy, ale to przenigdy opowiadać w moim towarzystwie kawałów o blondynkach.
- Zgoda ?
- Zgoda szeryfie !!! - Spoważniałam i zaczęłam maszerować.
-Nie no klaunów to my mamy już za wiele - mruknął Justin.
-Udajmy, że tego nie słyszałam i chodźmy już do szkoły.
Po kilku problemach, dotarliśmy do szkoły w zaledwie dziesięć minut. Trochę długo nam to zajęło.Nie dziwię się.W końcu grupka szaleńców musiała się wygłupiać.Podczas, gdy Joe wiązał sznurówki, ja podziwiałam moją nową szkołę.Była ogromna, a na dodatek był tam wielki basen i stadion. Z zamyślenia wyrwali mnie moi koledzy.
-Haloo !!!
-Ness jesteś tam ?
- Tak jestem, bez obawy jeszcze nie odleciałam na kosmos - wystawiłam im język.
-Witamy w nowej szkole - zaśmiała się Lilly ciągnąc mnie za sobą. Udało mi się spojrzeć na zegarek, dopiero ósma więc mamy jeszcze godzinę.Po chwili weszłyśmy do środka, a Lilka zaczęła pokazywać mi gdzie co jest. Chwilę przed dzwonkiem usiadłyśmy na ławce, przed klasą, w której za chwilę mamy lekcję chemii.
- Nigdy nie wchodź Rose w drogę.Spój to ta w blond włosach, która wygląda jak by miała  ze sto kilo tapety na twarzy.
-Ona potrafi zniszczyć człowieka.Raz dokopała tak pewnej dziewczynie, że wypisała się z naszej szkoły, miała dość tego, że Rose ciągle ją dręczyła i upokarzała przed wszystkimi.Ona była naprawdę fajna, ale ta głupia flądra musiała zniszczyć jej życie.
-Zapamiętam to co powiedziałaś, już jak ją ujrzałam to zauważyłam, że jest wredna.Szkoda, że wyrządziła taką krzywdę tamtej dziewczynie.Ja bym nie dała sobą tak pomiatać - westchnęłam.
-No nie wiem, ona jest wcieleniem szatana.
-Hahaha nie no teraz to dowaliłaś Lilka.
-Wiesz chciałam podkręcić atmosferę.
-No to powiem tak udało Ci się to, ale już nigdy więcej tego nie rób, bo ludzie uznają mnie za wariatkę, jak będę się ciągle tak śmiała.
Rozmawiałyśmy tak dłuższą chwilę, lecz nagle przyszedł nasz nauczyciel od chemii i kazał się nam ustawić pod klasą.Ja weszłam jako ostatnia bo Pan Fisher, chciał mnie przestawić wszystkim uczniom.Wolałam tego uniknąć, ale on zdążył wypowiedzieć już moje imię i nazwisko.
-Panno  Maxwell proszę wybrać sobie jakieś miejsce i usiąść.
Nie odpowiadając usiadłam w przed ostatnim rzędzie obok mojej przyjaciółki.
Lekcja była strasznie nudna.Jakiś typek ciągle na mnie zerkał, siedział w rzędzie obok.Powiedziałam to Lilce.Z tego co się dowiedziałam, to on jest jednym z najsławniejszych gostków w szkole.Podobno gra w futbol i jest kapitanem drużyny.Wygląda na miłego i fajnego chłopaka.Ale nieraz pozory mylą.
-Lilly on dalej się gapi, już mnie to wkurza.
-To powiedz mu to.
-Nie chcę, wole milczeć niż narobić sobie obciachu przed wszystkimi.
-Jak uważasz, ale już mi więcej nie marudź, że ktoś się na ciebie patrzy.
-Lilka co tak agresywnie. Najlepiej zakończmy temat - powiedziałam i spakowałam, książki do tornistra.
Gdy zadzwonił dzwonek to wyszłam z klasy.Lecz nigdzie nie zauważyłam Lilki.I niby jak ja mam teraz znaleźć salę od matematyki.
-Cześć jestem Lucas Jenkins - podał mi rękę i zapytał o moje imię.
-Ness, Ness Maxwell- odparłam i odwzajemniłam gest.
-Jesteś tu nowa prawda, bo nigdy Cię tu nie widziałem.
-Tak, przeprowadziłam się tutaj tydzień temu z Nowego Yorku.
-Aha, pewnie jeszcze nie zwiedzałaś Chicago ?
-Zgadłem ?
-Tak, nie miałam jeszcze okazji.
-To może chciałabyś dzisiaj pójść, zemną na miasto.Wpadnę po ciebie o 19 ?
-Ymm
Nagle podszedł do mnie Justin i odpowiedział, Lucasowi, że dzisiaj nie mogę bo jestem umówiona z nim więc niech spada i nie próbuje mnie podrywać.Lucas od razu odszedł, nawet nie spoglądając za siebie.
-Hej Justin, dzięki, że uratowałeś mnie przed tym typkiem.Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
-Nie ma sprawy.Wpadłaś mu w oko więc teraz będzie chciał za wszelką cenę zaprosić Cię na randkę.A uwierz mi szybko nie odpuszcza.
Gdy to powiedział spuściłam głowę w dół.
- No nie jeszcze tego mi potrzeba do szczęścia.
-Nie martw się o to, po prostu go unikaj i tyle - Przytulił mnie i leciutko się uśmiechnął.
-Dziękuje, że przy mnie jesteś.
-Oj nie ma sprawy. A teraz chodź pod twoją klasę bo się spóźnisz na lekcję a Pan Olson, będzie Cię dręczył do końca twoich dni - szturchnął mnie w ramię.
Kiedy chciał już odejść, pocałowałam go leciutko w policzek i pożegnałam się z nim.
-Ness, gdzieś ty polazła wszędzie Cię szukałam ? - Podbiegła do mnie rozwścieczona Lilunia.
-Nie mogłam Cię znaleźć wiec zostałam pod klasą od chemii.Wtedy podszedł do mnie Lucas i chciał zaprosić mnie na randkę, ale na szczęście w tamtym momencie podszedł do mnie Justin i mu dogadał.
Pogawędziłam chwilę z nim i odprowadził mnie tutaj bo nie wiedziałam, gdzie mam iść.
-Ale jaja, Lucas się w tobie bujnął.Nie da Ci spokoju, jeżeli nie pójdziesz z nim na randkę.Wiem Justin mi to powiedział i tu mamy problem.
-Jakoś sobie poradzisz, pomogę Ci w tym, a teraz chodźmy do klasy bo będziemy miałe przechlapane.
Chciałam usiąść koło Lilki, lecz profesorek kazał mi przenieść się do pierwszej ławki, gdzie był  Lucas.Ja to mam szczęście.
-Witaj ponownie koleżanko.
-Hej - warknęłam.
-Coś ty taka wściekła jesteś ?
-Nie jestem tylko nie chce mi się rozmawiać.
-Uhum, ale i tak będziesz musiała.
-Wcale nie !
-Oj tak !
Gdy on tak się zemną drażnił, Pan Olson postanowił wstawić mu naganę z rozmowy.
-A ona, dlaczego niedostała ?
- Bo to ty ją dręczysz cały czas młodzieńcze.
-Niech Panu będzie.
-Nie będzie tylko tak jest a teraz bądź cicho, bo wyśle Cię do dyrektorki.
-Widzisz Ness, dzięki mnie nie masz uwagi.Jestem twoim wybawicielem.
Postanowiłam, że się do niego nie odezwę do końca lekcji.Ciągle coś do mnie paplał, ale ja robiłam mu na złość i nic nie odpowiadałam.Kiedy lekcja się skończyła złapał mnie za rękę i powiedział , że w końcu na pewno się z nim umówię.Uznała, że nic nie powiedział i poszłam z Lilką pod inną klasę.Spędziłam w tej szkole jeszcze sześć godzin.Jakoś wytrwałam, ale ten Lucas doprowadzał mnie do szału.
Kiedy wyszłam ze szkoły zauważyłam Justina i do niego podbiegłam
-Jak ci minął dzień ?
-Lepiej nie pytaj, ten chłoptaś nie dawał mi spokoju.
-A nie mówiłem - zaczął wystawiać mi język i szturchać.
-Ale śmieszne, to nie ciebie męczy pewien chłopak - odepchnęłam go i szłam dalej.
-No dobra, dobra , a teraz chodź odwiozę Cię do domu.
-Okej.
Na parkingu zauważyłam stojącego tam  Bugatti Veyrona.Te auto jest piękne i szybkie.No i trochę kosztuje.
-Świetne auto
-Dzięki - a teraz wsiadaj bo wieczorem mamy randkę - uśmiechnął się do mnie.
-Tak wiem i nie bój się zawsze jestem gotowa na czas.
Po dziesięciu minutach byłam już przed domem, podziękowałam Justinowi i weszłam do środka.
-Hej mamo - rzuciłam torbę o ziemię i podbiegłam do niej.
-No cześć curcu. Jak było w szkole ?
-Fajnie , bardzo mi się podobało.
Ominęłam to, ze pewiem chłopak mnie prześladował od rana i kontynuowałam rozmowe dalej.
-Są już Alex i Lilka ?
-Tak czekają na ciebie na górze, leć już bo widzę, że nie wytrzymasz.
-Dzięki. Pa Kocham Cię - zabrałam jedną mandarynkę z miski i pobiegłam do mojego pokoju.
-Gdzie byłaś tak długo - Alex zapytał mnie ze zdziwieniem.Trochę się jąkał bo skakał po moim łóżku.
-Jechałam autem z Justinem, zaproponował mi, że mnie podwiezie wiec się zgodziła.Po drodze zajechaliśmy do sklepu po wodę i to pewnie przez to tak długo mnie nie było.
-Tak myślałam, że jesteś z nim - Lilka rzuciła we mnie kapciem i spadła z łóżka.
-Chcecie wojny na poduszki, kapcie i inne przedmioty. To okey.Tylko potem nie płaczcie.Walka trwała trzydzieści minut, Alex skończył bić się wcześniej, bo padał z sił.Wiedziałam, że dziewczyny są lepsze w walce na poduszki i inne rzeczy.
Mój pokój wyglądał jak po drugiej wojnie światowej, a ja jak jakaś wiedźma.Gdy spojrzałam na zegarek, przestraszyłam się.Za godzinę mam randkę i nie jestem w ogóle  naszykowana.
-Lilka musisz mi pomóc, a ty Alex idź do swojego pokoju.
-Już idę - odparł i trzasnął drzwiami.
-Co jest ?
-Kurde za godzinę mam randkę z Justinem, a patrz jak ja wyglądam.
-Randkę, o nie wiedziałam.Wy na siebie lecicie mówię Ci to.
-Lilka proszę Cię.
-No dobra ja ogarnę pokój, a ty znajdź sobie jakieś ubrania, potem pomogę Ci się uczesać i pomalować.
-Jak ja Cie Kocham - rzuciłam się na nią i ucałowałam.
-Ty mi tu nie kochaj tylko się szykuj.
Gdy w pokoju stawało się coraz czyściej, to ja szukałam jakiś ciuchów.
Postanowiła, że założę czarną bokserkę, miętowe rurki i czarne adidasy .Zanim się ubrałam, krzyknęłam do Lilki, aby zaczęła szykować już kosmetyki, bo jestem gotowa.Jak wyszłam, w moją stronę padły przyjemne komentarze.Moja makijażystka zrobiła mi piękny makijaż.Po prostu zwalał z nóg.Zaraz po upiększaniu mojej twarzy uczesała mnie przepięknie, na mojej głowie były cudowne fale.
-Wyglądasz bosko moja droga - zamruczała seksownie.
-Dziękuje Ci to twoja zasługa.Już wiem do kogo mam się zawsze zwracać - szturchnęłam ją w ramię i pożegnałam się.
-Na dole czekał już na mnie Justin z czerwoną różą w dłoni.Alex się na coś przydał, otworzył drzwi i ja nie musiałam tego robić.
-Hej - mówiłam,że zawsze jestem gotowa na czas.
- Cześć.- zamurowało go trochę, stał i się mi przyglądał przez chwilkę w ciszy.
-Ach tak proszę, ta róża jest dla Ciebie.Wyglądasz Ślicznie.Chodźmy już.
 Nie wiedziałam, gdzie jedziemy.Na początku zastanawiałam się czy,aby na pewno nie do jakiejś restauracji.
Ale okazało się, że zatrzymaliśmy się kilka metrów od plaży.
Wyszliśmy z samochodu i zaczęliśmy iść ku brzegu.
-Justin...- zaczęłam
-Hm?- mruknął i spojrzał mi w oczy.
-Mieliśmy iść do kina – przypomniałam mu
-Spokojnie kino nie ucieknie, a moim zdaniem zachód słońca jest jak film, tyle że trwa krócej uśmiechnął się obejmując mnie ramieniem- Usiądziemy sobie gdzieś na piasku, obejrzymy zachód słońca i pójdziemy do kina ?
-Co ty na to ?
Po chwili zastanowienia odpowiedziałam mu, że nie musimy iść do kina.Tu jest bardzo fajnie i spokojnie.Przecież, nie tylko w kinie można się dobrze bawić - pomyślałam.
Justin się ucieszył.Po chwili wstał i podał mi rękę.Złapałam ją i podniosłam się z piasku w mgnieniu oka.
Spacerowaliśmy i rozmawialiśmy.Postanowiłam, spojrzeć na zegarek.Była 20:00, a ja mam czas do 20:30.Jeżeli nie wrócę na czas to będę miała szlaban.
-Coś się stało ? - zapytał Justin odwracając się do mnie przodem.Podszedł do mnie bliżej i położył ręce na biodrach.
-Odwieziesz mnie już do domu ?
-Mam czas do 20:30 a jest 20, jeżeli nie będę na czas to czeka mnie szlaban
-Oczywiście już cię odwożę tylko.... Nie dokończył zdania i  na wet nie wiem kiedy  wessał się w moje usta. Napoczątku chciałam go odepchnąć, bo co on sobie myśli, że na pierwszej randce może  mnie całować ?. Ale nie zrobiłam tego, bo ciało odmówiło mi posłuszeństwa, nogi mi zmiękły, a w brzuchu pojawiło się stado motyli.Spodobało mi się to więc, postanowiłam, ze nie oderwę moich ust od jego.Całowaliśmy się przez dłuższą chwilę.Lecz po pewnym czasie zabrakło nam powietrza i oderwaliśmy się od siebie.
Stałam w ciszy spoglądając w jego oczy, były takie piękne i czekoladowe.Hipnotyzowały mnie cały czas.
Tą ciszę przerwał Justin.
-To jak jest jeszcze możliwość, abym odwiózł Cię do domu księżniczko ?
-Taa...ak..kk- zająkałam się.Nie wiedziałam jak mam się zachować.
- No to chodźmy - podszedł do mnie i wziął mnie na barana.
-Głuptasie, co ty robisz, chcesz się załamać pod moim ciężarem ?
-Ciężarem ? - spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Ty jesteś leciutka jak piórko, mógłbym Cię nosić cały czas, byle by tylko być przy tobie.
-Kochany jesteś, ale ja wiem swoje - mruknęłam cichutko pod nosem.
Justin postawił mnie na ziemię, bo byliśmy już przy aucie.Gdy usiadłam w fotelu i zapięłam pasy.Zapytałam go o godzinę.Była 20:20.
-Cholera, mam dziesięć minut.Nie zdążymy - zesmutniałam i oparłam głowę o fotel.
-Zdążymy zobaczysz.Ja jak coś obiecuje to zawsze dotrzymuje obietnicy.
-Teraz Ci wierzę, byliśmy przed moim domem pięć minut przed czasem.
-Jesteś boski po prostu Kocham Cię i to bardzo.
-Miło mi to słyszeć kochanie.
Na pożegnanie wessałam się w jego usta.Nie miałam zamiaru przestać się całować, on chyba z resztą też.
Znowu poczułam, że w moim brzuchu roi się od motyli.Chyba się w nim zakochałam i to na maksa.
Nagle oderwaliśmy się od siebie i pożegnaliśmy.
-To pa skarbie - przesłał mi całusa i odpalił silnik od auta.
-Papapa - odwzajemniłam gest.
Jak weszłam do domu, nie obeszło się bez pytań mamy.
- Skarbie gdzie byłaś ?
-Mamo z kolegą na spacerze.
-Jakim kolegą, mów mi tu bo nie dam Ci spokoju.
-Justinem, to mój przyjaciel.
-Mamo !!
-Oj no dobra po prostu chciałam wiedzieć z kim spotyka się moja córka.
-Bez słowa chciałam pobiec do pokoju, lecz najpierw przywitałam się z Panią Janny.
-Dobry wieczór.
-Witaj Ness, jak ci się tu podoba ?
-Jest świetnie, dom,szkoła i okolica są cudowne.
-Miło mi to słyszeć.A teraz leć do Lilly bo czeka na ciebię w swoim pokoju.
Poleciałam jak błyskawica do mojej przyjaciółki.Zanim weszła już obładowała mnie pytaniami.
-Jak było ?
-Całowaliście się ?
-Gdzie byliście ?
-Spokojnie - odparłam i zaczęłam się śmiać.
-Było świetnie mieliśmy iść do kina, ale Justin zaprowadził mnie na plaże.Oglądaliśmy zachód słońca, spacerowaliśmy po plaży i rozmawialiśmy.
-Całowaliście się ?
-Tak.Pocałował mnie wtedy, gdy pytała czy zawiezie mnie domu.
-On świetnie się całuje - pisnęłam ze szczęscia.
-Czułam tyle motylków w brzuchu, a nóg to w ogóle nie czułam.
-Oooo..
-Widzę, że ktoś mi się tu zakochał.
Rozmawiałyśmy o tym chyba przez trzy godziny, ale w końcu poszłam do swojego pokoju.Wzięłam prysznic w łazience i od razu rzuciłam się na łóżko.Byłam tak zmęczona, że zasnęłam w mgnieniu oka nawet nie przykryłam się kąłdrą.
                                                                                                                                                                          
No siemka i jak wam się podoba 4 rozdział ?
Jeżeli zauważyliście coś co wam nie pasuje to napiszcie mi to w zakładce sam :)
Na pewno spróbuje to poprawić.Jeżeli się wam podoba to pozostawcie po sobie komentarz heheh :P
Tak sobie myślę, że ten rozdział wyszedł mi najlepiej, niż te poprzednie.A wy jak uważacie ?
 buźka :*





Liebster Blog Award

                                                  Liebster Blog Award

Hej! Zostałam nominowana przez Aisa (http://aisa-blog.blogspot.com/) do Liebster Blog Award. Bardzo dziękuję za nominację :) Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla bloggerów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym, nie możesz nominować osoby, która cię nominowała) oraz zadajesz im 11 pytań.

 Pytania od Aisa :

 1. Jak masz na imię? 

      Nikola :P

2.Jak długo prowadzisz bloga? 

           Bloga prowadzę od 15 dni

 3.Czy Twoi znajomi i rodzina wiedzą, że prowadzisz bloga?   

          Tak wiedzą

 4.Jak często aktualizujesz bloga?

           Od 1-2 razy w tygodniu

5.Jakie są Twoje ulubione blogi?   

        Wiele blogów,Które odwiedzam są świetne,ale moimi ulubionymi są:

-Blog Confusing ( http://fuckinglifebaby.blogspot.be/)

-Blog Caroline (http://www.wounded-by-the-life.blogspot.com/)

-Blog Julity ( http://shestolehisheart.blogspot.com//)

6.Lubisz czytać książki?   

Uwielbiam czytać książki. Są świetne.Nie wytrzymałabym bez czytania nawet minuty.

7.Jaki dzień tygodnia lubisz najbardziej?

Sobotę ponieważ, wtedy mogę odpocząć i wyjść gdzieś z przyjaciółmi. 

 8. Jaki jest Twój ulubiony kosmetyk?

Ogólnie to nie mam ulubinego kosmetyku.

No ale wiadomo tusz do rzęs i perfumy są spoko :p 

9.Jaki jest Twój ulubiony kolor? 

 Niebieski i zielony to moje ulubione kolorki :D

 10. Mieszkasz na wsi czy w mieście? 

   W mieście,ale nie jest ogromne :)

11.  Jakie jest Twoje największe marzenie?

     Chciałabym kiedyś pojechać na Olimpiadę sportową i reprezentować nasz kraj.No bo uwielbiam sport i trenują już bardzo długo Lekkoatletykę :P

   Pytania dla nominowanych:

1.Jaki jest twój ulubiony kolor?

2.Jakie jest twoje Hobby ?

3.Ulubione blogi?

4.Często się malujesz?

5.Jaki masz styl?

6.Jaka jest twoja ulubiona piosenka.

7.Uprawiasz jakiś sport.

8.Ulubione danie?

9.Jakie jest twoje największe marzenie?

10.Jakiego typu książki czytasz?

11.Wolisz zdrowe jedzenie czy Fast Foody?

  
SPRAWDŹ KOMENTARZE, BYĆ MOŻE ZOSTAŁAŚ PRZEZE MNIE NOMINOWANA!

czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 3

                           
Tak jak się spodziewałam, moja mama i Pani  Janny nie wytrzymały nawet pięciu sekund bez pisków i przytulania.Z z tego co widziałam można by je było uznać za wariatki, które uciekły z psychiatryka.
Niezapomniany widok - pomyślałam z zażenowaniem i postanowiłam przerwać ten teatrzyk.
-Mamo !! - chrząknęłam cichutko i zaczęłam się uśmiechać.W końcu pierwsze wrażenie jest najważniejsze jak to mówią ludzie.
-Ach tak Janny to jest Ness , Ness, a to jest Jenny.
Zauważyłam, że mama się trochę speszyła i zagubiła, gdy do niej chrząknęłam.
- Dzień dobry - przywitałam przyjaciółkę mamy.
-Witaj mała, przepraszam Cię bardzo,ale Alex i Lilly nie mogli ze mną przyjechać na lotnisko, ponieważ są u nas ich koledzy.I chcą Cię z nimi zapoznać, dlatego zostali w domu i czekają  tam na ciebie.Od samego rana nie dawali mi spokoju i ciągle zadawali mi pytania kiedy przyjedziesz.
Słysząc to co przed chwilką powiedziała Pani Janny zachichotałam i odpowiedziałam jej, że chętnie ich poznam. Oczywiście na jej twarzy też zagościł uśmiech.Bo chyba każda matka chce, aby jej dzieci zaprzyjaźniły się z kimś.
-No dobra jedźmy już bo wolę, aby dom był w całości.A znając Alexa na pewno coś zniszczył i się do tego nie przyzna.
-No to mamy rozrabiakę- zaśmiałam się i postanowiłam, się  zdrzemnąć, bo jestem strasznie wyczerpana.

*dwie godziny później*
-Ness - wstawaj jesteśmy na miejscu.
 Gdy to usłyszałam zerwałam się jak oszalała z siedzenia i poprawiłam włosy. Kiedy wyszłam z taksówki zamurowało mnie. Przede mną stały dwa piękne ogromne domy. Przyglądając się im już wiedziałam, który jest nasz. Tylko był jeden malusieńki problem.Gdzie my będziemy spały jeżeli w domu trwa remont ?
Koniec o tym co widzę czas poznać nowych przyjaciół.
 -Po chwili z domu wyszedł chłopak. Ciemny blondyn, zielone oczy, o wiele  wyższy ode mnie.
-Cześć - uśmiechnął się - Alex- wyciągnął do mnie dłoń
-Ness- odwzajemniłam gest.

-Zaraz po Alexie z domu wybiegła piękna blondynka.
-Siemka jestem Lilly - zanim odpowiedziałam  wtuliła się we mnie i nie chciała puścić.
-Ness - Zachichotałam i czekałam, aż ktoś coś powie.
Była to mama Lilly.
-Dzieci pokażcie swojej nowej koleżance jej pokój.
-Chodź - zawołali , a ja wzięłam swoją walizkę i ruszyłam za nimi. Po drodze mówili mi gdzie co jest. 
- Tutaj jest twój pokój, obok jest Lilly -zrobił zabawną minę  - A na przeciwko jest mój .
-Dzięki - odparłam i weszłam do pomieszczenia, gdzie teraj jest mój pokój.
Beżowe ściany były przepiękne, ciemne panele dodawały temu pomieszczeniu uroku,a  po środku ogromne łóżko, po prawej stronie jest  garderoba.Tylko mam mały problem, nie mam tyle ciuchów, żeby ją całą wypełnić - posmutniałam, lecz po chwili pomyślałam, że mogę sobie kupić nowe ubrania i znowu powrócił mój humor.Gdy tak się rozglądałam po pokoju zauważyłam, że po prawej stronie są jeszcze jedne drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyła.Szczęka mi opadła do samej ziemi.Własna łazienka, nikt nie będzie mnie już pośpieszał jak w starym domu - poczułam się jak królowa.
Po kolei wyciągałam wszystko z walizki i układałam to w garderobie, to w łazience,lub w szufladach.
-Jak tam ? - zapytała Lilly wchodząc do mojego pokoju.

- Kończę się rozpakowywać - westchnęłam.
- To skończysz później, teraz chodź zemną do pokoju Alexa przedstawimy Ci kogoś - te słowa wypowiedziała z taką ekscytacją, że się zgodziłam bez gadania.
-No dobra to chodźmy-Odparłam
Gdy weszłyśmy do pokoju brata Lilly, trochę mnie zatkało, na przeciwko mnie stało pięciu chłopców.
Przez chwilę wszyscy staliśmy w ciszy.Ale Alex ją przerwał.
- To jest Greg. Louis,Justin i Joe.
- Siema- odpowiedzieli wszyscy w chórku.
-Chłopcy to jest Ness.
-Cześć wam - Trochę się  speszyłam tym wszystkim.
Nagle Louis zapytałam, czy mamy ochotę iść na skate park.Oczywiście każdy  odpowiedział, że tak tylko ja stałam w ciszy.
-Ness idziesz z nami - zapytała Lilly.
-No dobra, jak wszyscy to wszyscy, tylko jest jeden problem ja nie umiem jeździć na deskorolce.
Nagle wszyscy zaczęli się śmiać.
-Jak to nie umiesz jeździć na deskorolce !? -Krzyknął Alex
- No normalnie, nigdy nie próbowałam.
-To czas się nauczyć idziesz z nami i to bez gadania.
Każdy zaczął biec w stronę wyjścia tylko ja z Lilką, tak na nią mogę mówić sama mi to zaproponowała zachowałyśmy spokój i szłyśmy wolnym tempem.Gdy zeszłyśmy na dół, każdy się na nas patrzył tak jak by miał nas zabić.
No i po chwili, zanim ktokolwiek się odezwał, leżałyśmy na ziemi.Trochę dziwnie się poczułam, bo akurat 
Justin wylądował na mnie i był tuż przy mojej twarzy, dokładnie dwadzieścia centymetrów. Przez kilka sekund patrzeliśmy  sobie w oczy. Ta chwila strasznie się dłużyła. Gdy się ocknęłam wstałam z ziemi i wybuchłam śmiechem , cała gromadka dołączyła do mnie i teraz to już nikt nie mógł przestać się chichotać.
- Co wy wyprawiacie ? - zapytała pani Janny.
Alex i Lilly wytłumaczyli wszystko i po pięciu minutach wszyscy byliśmy wolni.
Gdy doszliśmy na skate park, chłopcy oszaleli, pobiegli w stronę ramp i zaczęli po nich śmigać.
Ja usiadłam na ławce i przyglądałam się im sama, bo Lilka poszła zagadać do pewnego boya.
Gdy czytałam SMSy ktoś do mnie podszedł. Był to Justin i zaproponował mi, że nauczy mnie jeździć na deskorolce. Zgodziłam się, lecz trochę się bałam, że spadnę i coś sobie połamie. No, ale cóż raz się żyje.
- Może zacznijmy od tej małej, bo jak nigdy nie jeździłaś to może Ci się coś stać jak pójdziemy na tą największą rampę.
-O widzę, że ktoś się o mnie martwi - wystawiłam mu język.
- Każdy by się o ciebie martwił- zrobił to co ja przed chwilą.
Najpierw wytłumaczył mi zasady a potem pokazał mi  jak powinnam jeździć.Mój pierwszy zjazd to klapa, wywaliłam się za nim weszłam na deskę, przy drugim było trochę lepiej, ale i tak zaliczyłam zająca.W końcu Justin zaproponował mi ,że będzie mnie trzymał. Zgodziłam się bo jak bym miała znowu zaliczyć glebę to on chociaż  mnie złapie.W końcu weszłam na deskę i poinformowałam go ze będę zjeżdżać. Złapał mnie w pasie i powiedział, żebym ustawiła inaczej nogi wtedy będzie mi łatwiej.Tak też zrobiłam.Gdy zjechałam bez żadnego upadku po prostu cieszyłam się jak małe dziecko.Przytuliłam się do mojego nauczyciela , nie spodziewałam się tego, ale także mnie przytulił.
-Dziękuję Ci bardzo.
-Nie ma sprawy, cała przyjemność po mojej stronie- puścił mi oczko.
Kiedy tak rozmawialiśmy, cała paczka podeszła i zaczęła krzyczeć Uuuuuuu.
- Co my tu widzimy, przytulanki, nauka jazdy na deskorolce  i rozmówki ?
-Czy wy tak zawsze ? - pokręciłam głową
-Takkkkk !!!-  krzyknęli i zaczęli mówić, że będzie z nas udana para.
-Oj a wy od razu o chodzeniu, to był tylko przyjacielski uścisk, za to że uczył mnie jeździć na deskorolce-westchnęłam
- No dobra niech wam będzie, ale pamiętajcie mamy was na oku dwadzieścia cztery godziny na dobę.
-Zapamiętamy to-mruknęłam.
Wszyscy zaczęli się, żegnać i rozchodzić do domów. No bo jutro jest ta cholerna szkoła.I każdy musi się wyspać, a po dzisiejszym dniu na pewno cała nasza grupka będzie miała problemy ze wstaniem.
Joe, Greg i Louis poszli jako pierwsi.Zostaliśmy tylko ja, Lilka, Alex i Justin.
Gdy rodzeństwo rozmawiało ze sobą, to Justin wykorzystał to i podszedł do mnie.
-Ym.... Cczzy.. Miała byś ochotę pójść ze mną jutro wieczorem na spacer- Zająkał się kilka razy.
-Wiem że znamy się dopiero kilka godzin, ale ja  na prawdę bym chciał się z tobą spotkać.- Trochę się przestraszył, bo po tym co powiedział chyba każdy chłopak by już dawno zwiał.
-Bo jak tak to wpadnę po ciebie jutro o 19.
-Pewnie to jesteśmy umówieni - odparłam z uśmieszkiem na twarzy i musnęłam go leciutko w policzek po czym poszłam w stronę Lilki i Alexa.
Szliśmy powoli do domu i rozmawiałyśmy o dzisiejszym dniu.Bardzo się cieszę, że ich poznałam bo są świetni i  czuję, że będziemy najlepszymi przyjaciółki.Ale to się okażę dopiero później.Po 20 minutach doszliśmy na miejsce.Nie obeszło się bez pytań mamy, które musiała mi zawsze zadawać każdego dnia.Już mam tego dosyć bo nie jestem małym dzieckiem.
- Kochanie jak się czujesz ? Podobał ci się dzisiejszy dzień ? - zapytała
-Świetnie inaczej się nie da tego opisać - wzruszyłam ramionami i pobiegłam do swojego pokoju.
Wykonałam codzienne czynności zjadłam kolacje, wzięłam prysznic, umyłam zęby, przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka.Ten dzień był najlepszy w moim życiu i poznałam świetnych ludzi, już nie mogę się doczekać jutrzejszego dnia bo mam randkę z Justinem.
                                                                 

Siema wiem, że akcja się jeszcze nie rozkręciła, ale już niedługo.
 komentujcie, piszcie co jest nie tak, to postaram się to zmienić.Ale wiecie fajnie by było gdyby były pozytywne komentarze.
Jeśli macie jakieś pytania to piszcie do mnie na GG :42768159 .Na pewno odpisze :*





środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 1

                                                                      

                                                              
Niech ten cholerny dzwonek wreszcie zadzwoni ! -Krzyczałam w myślach. Dzisiaj piątek, a to moja ostatnia lekcja w dodatku mama od rana wysyła mi SMS-y, że ma dla mnie niespodziankę i mam od razu po szkole przyjść do domu.Byłam tak ciekawa, a zarazem podekscytowana, że miałam ochotę wyjść z sali już teraz.Kiedy dzwonek zadzwonił wrzuciłam książki do plecaka i jako pierwsza wybiegłam z klasy.Szybko podążyłam w stronę szafki i wyjęłam swoją kurtkę ponieważ jest jesień i na dworze panuje mróz.Wyszłam ze szkoły w dość szybkim tempie i zaczęłam iść w stronę przystanku autobusowego.Gdy dotarłam na miejsce zdziwiłam się gdyż ujrzałam tam czekającego Christiana.
-Witaj Ness ! -  Krzyknął Christian
-Podrzucić Cię do domu ?
-Jeżeli jedziesz w moją stronę to czemu nie.Odparłam z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Oj mała ile razy mam Ci powtarzać,że jeżeli chodzi o Ciebie zawsze mam po drodze!.Odparł szczerząc w moją stronę swoje białe kły.
Zaśmiałam się i weszłam do auta, gdyż nadjeżdżał autobus, a Christian się niecierpliwił.. Zapięłam pasy i oparłam głowę o szybę.Zanim się obejrzałam byliśmy już przed moim domem. W powolnym tempie wyszłam z wozu i musnęłam go leciutko w policzek.
-Dziękuję. Odparłam i pobiegłam w stronę drzwi.Gdy weszłam do holu od razu zaczęłam szukać mamy. Oczywiście tak jak myślałam przebywała w kuchni i smażyła naleśniki.Pycha !.
-Cześć mamo! -Wydarłam się na całą kuchnie.
-Gdzie jest ta niespodzianka?-zapytałam zaciekawiona,jak nigdy nic.
-No cóż przeprowadzamy się do Chicago,od rana chciałam Ci to powiedzieć,ale ty byłaś wtedy w szkole.Krzyknęła z wielkim uśmiechem na twarzy, otworzyłam szeroko oczy i usta.
 - Nie cieszysz się ? - zapytała
-Mamo,jak to się przeprowadzamy, przecież ja tu mam przyjaciół i co z moimi planami !.Tu jest moje całe życie!.
-Ness,ale ja dostałam tam awans,zawsze o tym marzyłam , to moja życiowa szansa.Pozwól mi chociaż raz zrobić coś,co odmieni moje życie,twoje także.
-Będziemy tam mieszkać obok mojej przyjaciółki Janny.Na pewno Ci się tam spodoba.A o przyjaciół się nie martw Janny ma dwoje dzieci Alexa i Lilly na pewno się zaprzyjaźnicie.
-Ale mamo!-rozbeczałam się jak nigdy dotąd.
-Ness decyzja została już podjęta idź na górę do pokoju i zacznij się pakować , bo jutro wylatujemy z samego rana.
-Co już jutro ! -Tym razem warknęłam i to dość groźnie.
-Ness !.
Kiedy weszłam do pokoju łzy spływały mi po całej twarzy. Nie mogłam ich opanować.Rzuciłam się na łóżko i wtuliłam w mojego pluszaka Sama, którego mam od urodzenia. Tylko on mi teraz został. Po chwili zaczęłam się zastanawiać co będzie dalej i jak potoczy się moje marne życie. .Mam zostawić tutaj wszystko tylko dlatego, że moja matka dostała awans !, już wole zapaść się pod ziemię, niż lecieć do Chicago. Moje życie  rozpada się teraz na kawałki jak szkło, które  później będzie trudno złożyć do kupy. Dobra dosyć tego wszystkiego. Powiedziałam z ironią !. Wstałam z łóżka i wyjęłam z szafy walizkę,która była cała zakurzona, bo przecież nie wyciągałam jej stamtąd od wieków.Oby wszystko się zmieściło, nie chcę niczego zapomnieć. Zrobiłam straszną minę i zabrałam się do roboty. Po trzydziestu minutach skończyłam się pakować,byłam w pełni gotowa i do tego wyczerpana. Jak na jeden dzień tego wszystkiego było o wiele za dużo, te złe wiadomości i utrata wszystkiego co towarzyszyło mi przez całe życie źle na mnie wpłynęło. Moje plany szlag wziął !.Przez ten cały stres i zmęczenie na wet nie wiem kiedy i gdzie zasnęłam.