niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 24

                                                             *** Z perspektywy  Ness***

Powoli otworzyłam swoje ociężałe powieki i przetarłam je jedną dłonią, gdyż drugą nie mogłam bo nie umożliwiał mi to ten cholerny gips. Spojrzałam w bok i ujrzałam słodko śpiącego Justina. Nie chciałam go budzić, ale potrzebowałam iść do toalety i wziąć także odprężający prysznic, bo kąpieli nie mogę, gdyż zamoczyłabym cały gips.
-Skarbie pomożesz mi - pocałowałam go w nosek.
-Hemmm ta..k j...uż tylko wstanę - odpowiedział i otworzył swoje czekoladowe oczy, które od razu mnie urzekły i zapomniałam o całej tamtej sytuacji ze zdradą.
-W czym Ci pomóc kotku ? -spojrzał na mnie u pocałował czule w czoło.
-Muszę iść do toalety i wziąć też rozluźniający jak i odprężający prysznic - odpowiedziałam i lekko się zarumieniłam powodując tym cichy chichot u chłopaka.
-Pewnie, że Ci pomogę, ale najpierw całus - uśmiechnął się do mnie i nasze usta się złączyły.W tamtej chwili zapomniałam o gipsie na nodze i ręce byłam z osobą którą kocham.
Justin muskał moje usta delikatnie i z uczuciem. Kiedy zamknęłam usta chłopak leciutko ugryzł mnie w dolną wargę na co od razu otworzyłam usta. Jus dołączył do naszych pocałunków język jak i ja. Toczyły one walkę i szukały to co nowszych miejsc i popisów. Kiedy zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie i po chwili zaniósł mnie do łazienki i przyniósł czystą bieliznę.
-Dziękuję.
-Nie ma za co skarbie - powiedział i opuścił łazienkę.
-Justinn !!!
-Tak - odkrzyczał.
-Mam prośbę chodź tutaj.
Byłam lekko zawstydzona, ale musiałam go poprosić, aby pomógł mi się umyć. To było dla mnie bardzo krępujące, ale sama nie dałabym rady potrzebowałam go.
-Skarbie pomożesz mi się umyć ? - spaliłam buraka i odwróciłam od niego wzrok.
-Oczywiście, że tak. Nie wstydzisz się ?
-No dobra powiem prosto z mostu. TAK wstydzę się i to strasznie. Jeszcze nigdy nie byłam przed żadnym chłopaku bez ubrań. Nie byłam naga.
-Nie krępuj się skarbie. Nic Ci nie zrobię, ani nie pożrę wzrokiem - zaczął mnie uspakajać.
-Dobrze...
Po chwili moja bluzka, spodnie i skarpetki zostały zdjęte z mojego ciała. Została tylko bielizna.
Justin postanowił że naleje mi wody zamiast prysznicu i ustawimy moje połamane kończyny tak, aby ich nie zamoczyć i dodamy piany do wody, aby zakryć moje nagie ciało.
-Gotowa ? - pokiwałam głową, że tak.
Jus rozpiął mój stanik i moje piersi zostały bez okrycia. Prze chwilę się w nie wpatrywał ze skupieniem i podziwem, lecz chrząknęłam zawstydzona tą sytuacją i mnie przeprosił. Teraz została dolna część. To było najgorsze. Powili zsunął moje majtki w koronkę i przeciągnął w dół, aby pozbyć się ich całkowicie. Byłam strasznie zawstydzona. Jus to zauważył i stanął na przeciwko mnie, gdy ja opierałam się o pralkę, żeby nie upaść i zakrył moje ciało swoim.
-Jesteś piękna - wyszeptał mi do ucha i zaczął namiętnie całować moją szyję schodząc do biustu. Nie opierałam się mu... nie potrafiłam. W pewnym momencie odzyskałam nad sobą panowanie i odtrąciłam go od siebie.
-Jus możesz mi pomóc chcę się wykąpać - poprosiłam i chłopak od razu wykonał moje polecenie.
Kiedy wsadził mnie do wody poczułam, że moje mięśnie się rozluźniają, a ciało odpręża. Justin cały czas mi się przyglądał i nie odwracał wzroku ani na chwilę.
-Skarbie wszystko ok ? - zapytałam widząc, że jest nieobecny. Chlapnęłam go leciutko wodą i oprzytomniał.
-Ahh tak takk przepraszam.
-Spokojnie hehe.
Możesz umyć mi włosy i plecy ?
-A mogę ?
-Tak Jus możesz - posłałam mu uśmiech.
Chłopak podszedł do mnie i polał moje włosy wodą. Następnie nałożył szampon i zaczął masować moją głowę. Moje włosy stawały się coraz bardziej białe z powodu piany. Czułam się taka zrelaksowana kiedy jego dłonie dotykały mnie... czułam, że go Kocham i nie chcę Go za nic w życiu stracić, a była taka okazja ostatnio czego bardzo żałuję. Widząc moje zagapienie i, że straciłam kontakt z rzeczywistością Jus leciutko zaczął masować moje plecy sprawiając przy tym, że stawałam się coraz bardziej rozluźniona.
-Dziękuje - pocałowałam go w policzek.
Kilkanaście minut później wyszłam z wody przy pomocy Justina i nałożyłam na siebie czystą bieliznę i ubrania. 
Nie wiedziałam, co mam teraz zrobić, byłam dalej zawstydzona tym co się wydarzyło zaledwie kilka minut temu w łazience.
-Ej mała nie wstydź się już. Nie masz czego. Twoje ciało jest piękne i nie musisz się już go wstydzić. 
-Tobie to dobrze mówić. Wiesz o Tym, że nigdy nie byłam naga w towarzystwie chłopaka
-Ness wiem, wiem. Ale naprawdę przy mnie nie musisz się wstydzić - posłał mi uśmiech i pogładził leciutko mój policzek
Żeby nie myśleć o tym wszystkim udaliśmy się do naszego wspólnego pokoju i położyliśmy na łóżku.
-Skarbie jak zdejmą Ci te gipsy to masz może ochotę pojechać ze mną na Hawaje ?
-Serio - pisknęłam.
-Tak serio hehe to jak ?
-Oczywiście, że chcę. Jezu Kocham Cię, Kocham Cię, Kocham Cię - zaczęłam go całować i dziękować.
-To mamy zaplanowany już wyjazd moja perełko.
-Jesteś cudowny - zawyłam.
Kiedy skończyliśmy wszystko omawiać włączyliśmy sobie jakiś film na laptopie i zaczęliśmy go oglądać.
Wtulona w Jusa zasnęłam na jego ciepłym torsie.

                                                   *** Z perspektywy Justina***
Byłem zdziwiony, że Ness pozwoliła mi być z nią podczas kąpieli. Ale zapewne gdyby nie miała gipsu na nodze i ręce nie wpuściłaby mnie tam. Jeszcze się wstydzi, ale mam nadzieję, że za nie długo  to Jej minie i pozwoli mi być bliżej niej. Cały czas podczas filmy rozmyślałem nad nami i tym wydarzeniem. Jej ciało było piękne. Ona cała była piękna na zewnątrz jak i wewnątrz. Kocham ją strasznie. Jest dla mnie najważniejsza i postaram się, aby było jej jak najlepiej i żeby była szczęśliwa. Bo gdy będzie smutna to i ja będę, gdy będzie nie szczęśliwa to ja też, a jak radosna to ja tak samo i mogę wymieniać tego więcej i więcej. Moje ponowne rozmyślanie przerwał jej cichy pomruk. Spała jak małe dziecko i miała leciutki uśmieszek na twarzy. Kocham na nią patrzeć jak śpi wygląda tak niewinnie i słodko. Nie chciałem jej budzić, więc także się zdrzemnąłem obejmując ją mocno.

                                              *** Kilka godzin później, dalej z perspektywy Justina ***
Ness pocałowała mnie w policzek. Od razu otworzyłem oczy i na nią spojrzałem.
-Cześć Piękna.
-No hej, hej.
-Jak się spało ?
-Powiem Ci, że dobrze. Jesteś bardzo wygodny skarbie.
-Miło, że tak uważasz Ness HEHEH.
- Skarbie chcesz coś do jedzenia ?
-Uhumm . Am am - powiedziała i wystawiła mi język.
Chyba byliśmy sami w domu, bo nikogo nie słyszałem i nie widziałem.
Zrobiłem nam naleśniki i do tego wziąłem nutellę. Wiem, że ona ją strasznie lubi i zrobi dla niej wszytko.
-Już jestemmmm - otworzyłem drzwi i podszedłem do mojej księżniczki dając jej jedzenie, które przed chwilą przyrządziłem. Po skonsumowaniu posiłku znowu włączyliśmy film lecz Ness znudził się w połowie dlatego wyłączyłem go i poszedłem po gitarę. Kiedy wróciłem usiadłem na skraju łóżka i zacząłem śpiewać piosenkę Jamesa Arthura "Impossible" 
 
I remember years ago
Someone told me I should take
Caution when it comes to love
I did
And You were strong and I was not
My illusion, my mistake
I was careless, I forgot
I did
And now when all is done
There is nothing to say
You have gone and so effortlessly
You have won
You can go ahead tell them

Tell them all I know now
Shout it from the roof tops
Write it on the sky line
All we had is gone now
Tell them I was happy
And my heart is broken
All my scars are open
Tell them what I hoped would be
Impossible, impossible
Impossible, impossible
WOW - krzyknęła Ness i zaczęła mi bić brawa. 
-To było cudowne Justin nauczysz mnie grać na gitarze ?
-Teraz ? - zrobiłem zdziwioną minę.
-Coś Ty heheh z gipsem na pewno dużo zdziałam - zachichotała.
-Jak zdejmą Ci to gówno to nauczę Cię tak grać, że będziesz najlepsza.
-Na pewno nie lepsza od Ciebie skarbie.
-Oj uwierz będziesz - pocałowałem ją w usta, a ona odwzajemniła to.
-Zobaczmy zakład ?
-Zakład, ale o co ?
-Jak ja wygram to Ty gotujesz mi przez tydzień i dajesz 300 buziaków dziennie, a jak Ty to na odwrót co Ty na to ?
-Dobra - zgodziłem się.
-Wiesz, że Ja wygram.
-Nie to ja wybram.
-Nie Ja.
-Dobra koniec wygra lepszy i tyle.
-Ej misiek Ja idę spać bo strasznie jestem zmęczona nie wiem dlaczego, ale dzisiaj ciągle chce mi się spać i spać.
-Dobrze perełko. Jutro będzie już inaczej - powiedziałem i położyliśmy się koło siebie tak, aby Ness było wygodnie z gipsemi. Po chwili odpłynęliśmy.

________________________________________________________________________________
Hej kochani co tam u was słychać ?
Przepraszam za ten rozdział. Nwm czy mi wyszedł. Jeszcze brzuch mnie strasznie boli i się skupić nie mogę :/
Komentujcie i wyrażajcie swoje opinie. Jeżeli macie jakieś propozycje z dodaniem czegoś lub kogoś to piszcie śmiało :) chętnie wykorzystam wasze pomysły :*

PRZEPRASZAM

                                                       Hej KOCHANI <3

Przepraszam, że tak długo nie dodaję rozdziałów, ale ostatnio mam bardzo dużo spraw na głowie :(
Mam nadzieję, że będziecie dalej czytać te opowiadanie :) Postaram za niedługo dodać się kolejny rozdział i żeby był długi <3
KOCHAM WAS BARDZO <3 :*

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

23

Obudziłam się i od razu na mojej twarzy zagościł uśmiech.  Obok mnie leżał Justin. Spał tak słodko i chyba coś miłego mu się śniło, bo ciągle pomrukiwał i się uśmiechał. Cichutko się zaśmiałam i chciałam go złapać za rękę, lecz nie mogłam bo moja ręka była unieruchomiona, akurat ta, która była bliżej Justina. Jęknęłam z bólu. Chyba troszkę za głośno ponieważ mój chłopak się przekręcił na drugą stronę, ale po chwili znowu się odwrócił, ale tym razem miał już otwarte oczy.
-Witaj żabko - powiedział i podniósł się leciutko na rękach, aby złożyć na moich ustach czuły pocałunek.
-Hej skarbie - odpowiedziałam i znowu nasze usta się złączyły.
-Jak się czujesz ? - zapytał, kiedy się od siebie oderwaliśmy.
-Hymmm wiesz co dobrze, ale trochę boli mnie ta ręka i noga jak leciutko nimi poruszę - odpowiedziałam.
-Ehhh to nie fajnie. Za niedługo już nic nie będzie Cię boleć. Obiecuje Ci to - pocałował mnie w czoło.
-Kochany jesteś wiesz ?
-Teraz już tak - uśmiechnął się.
Rozmawialiśmy przez dwie godzinki, puki nie przyszedł lekarz, aby zabrać mnie na badania. Po godzinie wróciłam do sali i ujrzałam tam moich przyjaciół. Louisa, Lilly, Grega i Chrisa.
-Cześć Kochana, widzę, że masz cudowny pojazd - puściła mi oczko Lilly.
-No pewnie, że mam hehe - mój wózek, na którym musiałam się teraz poruszać nie był taki zły, ale i tak wolałabym poruszać się bez niego.
-Jak się czujesz ? - zapytali mnie chłopcy.
-No zgadnijcie ?
-Wiesz trudno jest coś odczytać z tej twojej kamiennej twarz - powiedział Louis.
-Dzięki jesteś po prostu kochany..
-Oj no co. Przecież to nie było na serio. Wyglądasz na trochę radosną, ale i przemęczoną.
-Brawo sherlocku  - zaczęłam mu bić brawa, a wszyscy, którzy znajdowali się obok nas turlali się ze śmiechu po całej sali.
-Dobra koniec tego wszystkiego kochani, bo muszę się spakować jakoś i chcę już z tond wyjść - poinformowałam wszystkich,
-Pomożemy Ci - powiedział Chris.
-Dziękuje.

                                               *** Dwie godziny później***
Wszyscy siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy film " Red Ridding Hood". Strasznie mi się spodobał, wilkołak i Ci seksowni chłopcy. Tak wiem, niby Justin jest gorący, ale oni też są cudowni. mrrrrrrr...
Kiedy film się skończył poprosiłam Chrisa, aby zaniósł mnie do mojego pokoju, bo Justinowi się przyspało.
-Dziękuje - musnęłam go leciutko w policzek.
-Nie ma za co - posłał mi uśmiech, przepełniony radością.
-Martwiłem się strasznie o Ciebie.
-Już nie musisz - poinformowałam chłopaka.
-Muszę. Zawsze będę. Jesteś dla mnie bardzo ważną osobą i nie mogę patrzeć jak ktoś Cię rani i jak jesteś w takim stanie - pokazał na moją złamaną rękę i nogę.
-Ehhh Chris. Już jest wszystko ok - skłamałam, ale musiałam.
-Błagam Cię nie rób tego.
-Czeko ? - zdziwiłam się.
-Ty dobrze wiesz czego.
-Wcale nie.
-Zakład ?
-Ehh no dobra. Jest do dupy i nie wiem co mam ze sobą zrobić i czy między mną a Justinem jest już OK- oparłam głowę o jego tors i zaczęłam bawić się swoimi włosami.
-Oj Ness, Ness.
-Zrób to co serce Ci podpowiada... Pogadaj z nim. Musisz.
-Chodzi o to, że ja właśnie nie Chcę Chris. Nie wiem dlaczego, ale to wszystko mnie przerasta i się stresuje.
-Mała nie bój się. Wiem, że się trochę stresujesz, ale naprawdę nie ma czego. Jeżeli go kochasz to powinnaś zrobić wszystko, aby z Nim porozmawiać, wyjaśnić wszystko jeszcze raz. Z tego co widzę, to mu naprawdę na Tobie zależy i boi się Ciebie stracić.
-Tak myślisz ?
-Nie myślę, tylko to Wiem Ness. Ja to wiem.
-Dziękuje Ci Chris jesteś moim najlepszym przyjacielem i nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła. - pocałowałam go w policzek i przytuliłam jak najmocniej mogłam.
-Heheh spokojnie, bo mnie tu udusisz i nie będę miał kogo pocieszać już i drażnić.
-No dobra. Życie bez Ciebie nie jest życiem - wystawiłam mu język.
-Miło mały kabanosku - wyszczerzył się do mnie.
-Coś ty powiedział ?
-Kabanosku ?
-Ja Ci do cholery dam kabanoska !!! Czy ja wyglądam jak kabanos ?
-Emmm tak.
-Kurde Ty koczkodanie, nie wyglądam jak kabanos, bardziej jak marchewka.
-Co to koczkodan ? Hahah marchewka ? Nie... jesteś kabanosem i koniec.
-Hymm koczkodan co to ? Nie wiem. tak jakoś mi to wpadło do głowy. Kurde nie jestem kabanosem parówo...
-To koczkodan czy parówa ? - zaczął robić dziwne miny.
-A wiesz co chuj z Ciebie.
-Mi pasuje.
-Ohhhh grrrr weź ja dostaje przez Ciebie szału.
-Oj no dobra. przepraszam....... kabanosku.
-Weź wyjdź i sprawdź czy Cię nie ma w łazience - rzuciłam w niego poduszką.
-Nie sprawdzę, bo jestem tutaj i drażnię kabanoska.
-Jezu Chris litości, błagam Cię.
-No ok, ok ... ka..
-Nie waż się tego mówić - przerwałam mu.
-Dobra. Ja mała zmykam, bo mam jeszcze kilka spraw do załatwienia trzymaj się - cmoknął mnie w czoło i wyszedł z pokoju.
Kiedy byłam już sama wzięłam laptopa, który na szczęście leżał blisko mnie i weszłam na twittera.
Przybyli mi nowi obserwatorzy, więc także ich follownełam. Chwilę poczytałam nowe tweety ludzi i odłożyłam laptopa na półkę nocną. Byłam strasznie zmęczona tym wszystkim, więc położyłam się i odpłynełam.

_______________________________________________________________________________
hej. Przepraszam, ze tak długo nie pisze rozdziałów, ale mam dużo nauki i brak mi weny :/
Dość, że jestem chora to nic mi nie wychodzi. Ten rozdział mi nie wyszedł właśnie :/