sobota, 18 maja 2013

Rozdział 25


Weszliśmy do samolotu.





                                                            *** Dwa miesiące później ***

-Hej kochani - powiedziałam schodząc po schodach z walizkami i uśmiechem na twarzy.
-No cześć - odpowiedzieli Lilly, Greg , Louis, Alex i Chris, który był u nas stałym gościem.
- Widzę, że jesteś szczęśliwa - podbiegła do mnie Lilly i wtuliła się jak najmocniej.
-Oczywiście, że jestem, w końcu dzisiaj lecimy z Justinem na Hawaje. A no właśnie, gdzie jest Justin ?
-Wyszedł godzinę temu, ale za niedługo powinien wrócić.
-Aha, a wiesz gdzie poszedł ?
-Niestety nie.
-No cóż mówi się trudno. Wytrzymam bez niego te kilkanaście minut, może godzinę - machnęłam rękami i poszłam do jadalni, gdzie wszyscy już zajęli swoje miejsca i zaczęli konsumować posiłek, który składał się z dwóch tostów w dżemem i serkiem. Uwielbiam jeść takie śniadania. Jestem dzieckiem i będę, więc każdy musi się do tego przyzwyczaić . Po chwili zajęłam swoje miejsce i zaczęłam jeść. Po skończeniu posiłku razem z moimi przyjaciółmi udaliśmy się do salonu, gdzie włączyliśmy film " Hansel i Gretel : Łowcy Czarownic " W połowie filmu do domu wszedł Justin z bukietem róż. Pełna radości podbiegłam do niego i złożyłam na jego ustach czuły pocałunek.
-Witam skarbie - przywitał mnie i wręczył bukiet róż.
-No cześć. Jejciu dziękuje Ci. Jest piękny - posłałam mu uśmiech i znowu pocałowałam.
-Dla mojej księżniczki wszystko.
-Jesteś cudowny.
- Za dwie godziny mamy lot, więc za niedługo musimy się już zbierać - złapał mnie za rękę i udaliśmy się do reszty paczki.
-WOW - Zawyli wszyscy.
-Justin Ty to jednak jesteś niesamowity - powiedziała Lilka.
-Bez przesady. Greg na pewno zrobił by dla Ciebie to samo - spojrzał w jego stronę, a ten zrobił się czerwony jak burak.
-Tak, tak. Masz rację Jus. Masz rację - powiedział zakłopotany.
-Ohh tak ? - zapytała go Lilka.
-Tak, skarbie - pocałował ją w usta, a Chris i Louis się wykrzywili, jak by to było coś zaraźliwego.
-Dobra miśki idę jeszcze na chwilę do pokoju, więc do za chwilę - poinformowałam ich i pobiegłam szybko do mojego pokoju. Postanowiłam się przebrać w sukienkę, bo w rurkach i sweterku było mi za gorąco. Teraz wyglądałam Tak.
Poprawiłam jeszcze make-up i wyszłam z łazienki. Zdziwiłam się bo na łóżku siedział Chris.
-Emmm co Ty tu robisz ?
-A wiesz NO takkk tenn. No chodz Tu - powiedział, a ja podeszłam i mocno mnie przytulił.
-Kocham Cię mała. Masz na siebie uważać i bądź ostrożna.
-Też Cię kocham braciszku. Spokojnie będę ostrożna i to bardzo - wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
-Martwię się o Ciebie.
-Dlaczego ?
-Nie wiem. Po prostu strasznie mi na Tobie zależy i traktuje Cię jak siostrę. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą jaką mam i boję się Ciebie stracić.
-Ohh Chris. Nie bój się. Nigdy mnie nie stracisz obiecuję Ci to. Obiecuje. - wyszeptałam i naglę słone krople zaczęły spływać po moich polczkach. Chris to zauważył, bo od razu zaczął je wycierać i mnie uspakajać.
-Nie płacz mała, nie płacz. Dzisiaj masz cudowną wycieczkę. Ciesz się. 
-Dobrze, będę się cieszyć.
-Ja już zmykam na dół, a Ty dokończ to co robiłaś - powiedział i się ze mną pożegnał.
Kiedy zostałam sama w pokoju. Odetchnęłam z ulga i położyłam się na łóżku. 
Wpatrywałam się  w sufit bez powodu. Był biały i nic na nim nie było, ale był bardzo ciekawy dla mnie. Nie wiem dlaczego, ale był. Moje wpatrywanie i rozmyślanie przerwały otwierające się drzwi zza których po chwili wyłonił się Louis.
-Hej mogę ?
-Tak, pewnie chodź.
-Co tam u Ciebie słychać ?
-Wszystko w porządku,  a u Ciebie ?
-To samo.
-Cieszysz się z wycieczki ?
-Oczywiście, że się cieszę - zachichotałam.
-Aha. To fajnie - uśmiechnął się do mnie.
-Ness ?
-Tak ?
-Kochasz Justina ?
-Ehhh Louis. Tak kocham go i to bardzo. Gdy wypowiedziałam te słowa chłopak spuścił głowę w duł.
-Wiedz, że Cię Kocham i zawsze będę na Ciebie czekał. Nigdy nie przestane Cię Kochać. Nigdy Ness, nigdy.
-Przepraszam Cię. Nie wiem co powiedzieć.
-Nie przepraszaj - odezwał się.
-Po prostu pamiętaj o tym co Ci właśnie powiedziałem. Zawsze możesz na mnie liczyć.  - DOKOŃCZYŁ i wyszedł z mojego pokoju.
-To się narobiło - wyszeptałam pod nosem sama do siebie.
Czy on naprawdę mnie kocha ? Czy ranie innych ludzi ? Czy to wszystko dzieje się naprawdę ? Wiele pytań wędrowało teraz po mojej głowie. Na większość z nich nie potrafiłam sobie odpowiedzieć. To wszystko już powoli zaczyna mnie przerastać. Nie wiem co mam robić. Wszystko się sypie...

 Po kilku minutach zeszłam na dół, gdzie siedzieli wszyscy i rozmawiali,
-Ślicznie wyglądasz skarbie - powiedział Justin.
-Dziękuje - uśmiechnęłam się i poszłam usiąść na jego kolanach.
-Za ile jedziemy na lotnisko?
-Za jakieś piętnaście minut, a co już się nie możesz doczekać ?
-Moooożeeee - przeciągnęłam.
-Czyli rozumiem, że tak.
-Moooożeeee - powtórzyłam, a wszyscy byli rozbawieni całą tą akcją.
-Moooożeeeeeee ?
-Mrrrrrrr ?
-Mrr ? Jakie mrrr ?
-No mrrr. 
-Ludzie ważna informacja dla was.
-Panie i Panowie przebywający w tym pomieszczeniu, chcę was poinformować, że mrrr mówi się wtedy kiedy ktoś się komuś podoba, jest przystojny, bądź ładna, i no po prostu się coś podoba. A fuummmm, kiedy coś się nie podoba, lub ktoś. Zrozumiano ?
-Tak jest  generale - wszyscy odpowiedzieli równo, a po chwili turlali się po podłodze ze śmiechu i piszczeli, chrumkali i wydawali z siebie dziwne, przepraszam dzikie dźwięki.
-Hahah więc tak dorag mrrrr Ness, pora już jechać na mrrrr lotnisko ?
-Już się robi, jedziemy na mrrr lotnisko - chichotałam.
-Ej dobra, teraz na serio Ness. Kochamy Cię strasznie i macie na siebie uważać - Powiedzieli wszyscy. Każdego z nich przytuliłam, nawet Louisa, który myślał, że będziemy razem.
-My was też. To za niedługo widzimy się znowu skraby - pomachałam im i razem z Justinem wyszliśmy z domu.


                                             *** Na lotnisku ***
Wszystko poszło szybciej niż się spodziewałam. Przeszliśmy przez bramki bez problemu. Po kilku minutach wyczekiwania usłyszeliśmy, że samolot na Hawaje, wylatuje za dziesięć minut. Wstaliśmy pośpieszne z siedzeń  i skierowaliśmy do wejścia, gdzie zostaniemy wpuszczeni do samolotu. Jak się okazało dotarliśmy tam pierwsi. 
Jako pierwsza wbiegłam do samolotu i zajęłam miejsce przy oknie, a Justin kiedy do mnie dobiegł usiadł obok. 
-Dziękuje Ci skarbie, że zabierasz mnie na Hawaje. Jestem przekonana, że będzie cudownie i nie zapomnimy tego czasu, który spędzimy razem.
-Nie dziękuj. Pamiętaj zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa i miała jak najlepiej.
-Ohhh dziękuje - pocałowałam go w usta i po chwili oparłam głowę na jego ramieniu.
W samolocie było mało ludzi, więc było cicho i spokojnie. Moje powieki robiły się coraz cięższe  i cięższe. Po chwili odpłynęłam....

                                                                 *** Na Hawajach ***
Zamknęłam oczy, a Justin powoli prowadził mnie w jakieś miejsce. 
-Proszę, nie pozwól mi upaść - odezwałam się
-Nie pozwolę Ness, nie pozwolę.
-Możesz już otworzyć kochanie - powiedział po chwili, Oniemiałam z zachwytu. Moim oczom ukazała się ogromna willa.  w odcieniach szarości i brązu.
Znajdował się tam także ogromny basen i taras ze stolikiem i leżankami
Wszystko było idealne.
-Justin nie musiałeś nam wynajmować takiego dużego domu, przepraszam willi.
-Musiałem. A to nie jest już wynajęty dom tylko nasz. Kupiłem go Ness.
-Serio ? 
-Jesteś cudowny Justin. Kocham Cię bardzo - wtuliłam się w niego i złożyłam na ustach namiętny pocałunek,
-Też Cię Kocham - odparł i po chwili udaliśmy się do willi, aby obejrzeć jak wygląda w środku.
W domu było cudownie. Duży salon w odcieniach maliny. Kuchnia, która była ogromna i cała czerwona. Jadalnia, cztery sypialnie. Pierwsza była niebieska, druga czekoladowa, trzecia fioletowa, a czwarta beżowa i w każdej znajdował się telewizor, wielkie łóżko, garderoby, szafki i zapomniałam o najważniejszym własna łazienka. W domu była jeszcze spiżarnia, oddzielne dwie łazienki, salon gier  i na zewnątrz garaż.
-Justin tu jest niesamowicie naprawdę. Jestem wniebowzięta skarbie - zapiszczałam i zaczęłam go całować, a on odwzajemniał moje pocałunki i tak w kółko. Kiedy wymienianie się śliną skończyło się poszłam na taras i zdziwiłam się, ale pozytywnie. Czekał tam na mnie niesamowity prezent....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejj skarby. Dziękuje wam za komentarze pod poprzednim rozdziałem :* Jesteście cudowni. Mam nadzieję, że podoba wam się ten rozdział :)
10 KOMENTARZY - NASTĘPNY ROZDZIAŁ. przepraszam was za tą zasadę, ale nie wiem czy ktoś czyta jeszcze mojego bloga i w ogóle . dla was to kilka sekund, a dla mnie coś ważnego :* 

5 komentarzy:

  1. DŁŁŁŁŁŁuuugo czekałam na ten rozdział i jest super ,nie mogę doczekać się nn
    przy okazji zapraszam także na moje opowiadanie o JB
    http://katiaopowiadaniaxx.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  2. awww *_*

    ISTNA PISARKA ♥

    czekam nn ;)
    Całujee Lolaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super <3
    Hawajee <3

    OdpowiedzUsuń
  4. jak pisałam w poprzednim komentarzu każdy kolejny rozdział jest lepszy od przedniego aż brak mi słów

    OdpowiedzUsuń
  5. hej nominowałam Cię do Liebster award
    więcej informacji znajdziesz tu -->http://katiaopowiadaniaxx.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń