poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 26

                                                    
Kiedy wyszłam na taras nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa, pisku, ale po chwili dotarło do mnie, że mam swojego własnego psa, a dokładniej malutkiego yorka, który był tak słodki, że zaczęłam robić do niego dziwne minki. Po chwili podbiegłam do niego i zaczęłam go przytulać i mu się przyglądać.Był idealny, a w dodatku miał taką śliczną mordkę i cieszył się bardziej niż ja.
-Justin dziękuje - wstałam powoli z drewnianej podłogi i pobiegłam w jego stronę, po czym rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam prosto w usta.
-Wow, takiej reakcji to się nie spodziewałem skarbie, ale mi się podoba - zachichotał i tym razem to on złożył na moich ustach pojedyńczy pocałunek.
-Jak go nazwiemy ? - zapytałam mojego chłopaka i zaczęłam główkować.
-Może Lizi ? - zaproponował Justin, od razu spodobało mi się to imię więc postawiłam na nie.
-Ej stop !
-Hym ?
-Skąd mamy wiedzieć czy to jest dziewczynka, jeżeli no wiesz ja tam nie zaglądałam ?
-Hahah dajemy psu imię, a nie wiemy jaką ma płeć, daj go, bądź ją. Sprawdzę - Podałam Justinowi pieska i po chwili okazało się, że to piesek. Nie ważne jaką ma płeć, ważne, że go mam, ale teraz trzeba wymyślić nowe imię.
-Hymm to jak to pies to trzeba coś nowego wymyślić - uradowana podskoczyłam do góry i zapiszczałam, Justin zaśmiał się cicho widząc, że nie mogę się uspokoić.
-Rex ?
-Nie Justin, to jest przestarzałe.
-To może Gogo ?
-Ty weź się zamknij, bo zrobisz mu tylko krzywdę jakimś imieniem - wystawiłam mu język i sama zaczęłam myśleć.
-Uraziłaś mnie - strzelił focha, wtedy podeszłam do niego i pocałowałam najnamiętniej jak umiałam.
-Foch skończony skarbie, a teraz idę zrobić nam coś do jedzenia, a Ty wymyśl jakieś imię cytuje " bo zrobisz mu krzywdę jakimś imieniem ", a jeżeli ma cierpieć do końca swojego życia to opuszczam ten przecudowny taras i idę do swojej twierdzy zwanej kuchnią, żegnam Cię i twojego nowego towarzysza - Kiedy to powiedział wybuchłam nieopanowanym śmiechem, jak On coś wymyśli to nieraz nie wiem czy mam płakać, czy się śmiać, ale w tym wypadku śmiech jest najlepszy. I jak Go tu nie kochać.

Po kilku minutach wybrałam imię dla mojego nowego pieska Scooti. Podoba mi się i nie zmienię już go. Jak dla mnie jest ładne i bardzo fajne. Ze Scootim poszliśmy do kuchni, gdzie w powietrzu unosiły się niesamowite zapachy.
-Co tak pięknie pachnie ? - zapytałam  i ledwo co powstrzymywałam się od obślinienia.
- Rigatoni z grillowaną cukinią skarbie - powiedział, ale ja nie wiedziałam zbytnio co to, bo nigdy nie jadłam takiego dania.
-Co ? - wykrzywiłam się i dziwnie wybiegałam brwi.
-Rigatoni z grillowaną cukinią, nie wiesz co to ? - zdziwił się
-Nie Justin nie wiem, zazwyczaj jadam inne rzeczy.
-Uwierz mi to jest wyśmienite,  składa się z  żółtej  i zielonej  cukinii, rigatoni ( makaron), świeżego oregano, oliwy, 2 ząbków czosnku, mojego  ulubionego długo dojrzewającego sera Le Rustique  i kawałka pieczonego kurczaka.
-Hymmm brzmi zachęcająco i składa się z dobrych rzeczy - posłałam mu ciepły uśmiech i usiadłam przy stole, czekając na danie, które przyrządził mój ukochany. Kiedy podał mi talerz z jedzeniem od razu zaczęłam je jeść i skończyłam szybciej niż Justin.
-Łoho Kochanie następnym razem jedz spokojniej, bo jeszcze mi się roztyjesz i co będzie ?
-Będziesz miał co przytulać - puściłam mu oczko i odniosłam talerz do zmywalki, kiedy odpoczęliśmy skierowaliśmy się nad basen i przebrani w stroje wskoczyliśmy do niego, Scooti także wskoczył. O dziwo umiał pływać jak na takiego małego brzdąca. W pewnym momencie wyjęliśmy go z basenu i zaczęliśmy się wygłupiać, topić i całować. Uwielbiam czuć jego cudowne usta na moich. Jego wargi są takie delikatne i ciepłe. Mogłabym je całować cały czas, bez pohamowania, ale wtedy to już by miał chyba tego dość i dostałabym jakiś zakaz.
-Kocham Cię skarbie wiesz - podpłynęłam do niego i mocno się przytuliłam.
-Ja Ciebie też perełko - oparł swoje czoło na moim i spojrzał mi prosto w oczy.
-Cieszę się, że Cię poznałem, nie wiem jakby moje życie wyglądało  bez Ciebie.Jesteś moim oczkiem w głowie - kiedy to powiedział serce na moment mi stanęło.
-Ja. ja myślę tak samo Justin, ciesze się, że jesteśmy parą i trzymamy się zawsze razem.
-Najcudowniejsza z nas para na świecie kochanie.
-No ja myślę - powiedziałam.
-Chodź już wyjdźmy bo zrobiło się zimno.
Wyszliśmy z wody, ale ja jeszcze na chwilę usiadłam przy basenie, a Justin wrócił do domu i naszykował nam herbaty i jakąś przekąskę. W pewnym momencie poczułam się słabo. Skierowałam się w stronę domu i otworzyłam drzwi wchodząc do środka.
-Dobrze się czujesz?-zapytał mnie marszcząc brwi i podchodząc bliżej -Jesteś strasznie blada,może usiądź i trochę odpocznij, ja zaraz przyniosę ci herbatę do picia, poczujesz się lepiej.  Usiądź na kanapie i nie ruszaj się z niej -wyszedł,zostałam sama,nie czuję się źle chociaż gdyby się nad tym tak zastanowić,na pewno czuję się gorzej niż przed wyjazdem i po wypadku.
-Prosze-powiedział i przykucnął przy mnie podając szklankę herbaty ,napiłam się -Już? Lepiej?-zapytał,ja pokiwałam głową.
-Może lepiej będzie jak się położysz ? - Bo wydaje mi się, że jeszcze nie doszłaś do siebie po tym całym wypadku - powiedział z troską.
-Jak będzie się coś działo krzyknij, a ja od razu do Ciebie przyjdę.
-Dobrze Justin wtedy Cię zawołam - odparłam i skierowałam się do sypialni
Ułożyłam się wygodnie na  łóżku i zaczęłam czytać książkę,którą niedawno kupiłam a nie miałam czasu ani otworzyć nawet pierwszej strony,przez ostatnie kilka tygodni, Nie siedziałam tak długo bo po chwili stwierdziłam, że jestem bardzo spiąca. Odłożyłam książkę, na półkę nocną i odpłynęłam w kraine morfeusza...

__________________________________________________________________________________

                                           WIELKI POWRÓT KOCHANI !!!!!

BARDZO SIĘ CIESZĘ, ŻE WRÓCIŁAM DO PISANIA TEGO OPOWIADANIA :) MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIE POD NIM DUŻO KOMENTARZY I ZNOWU BĘDĘ MIAŁA WENĘ :)
JAK WAM SIĘ PODOBA ROZDZIAŁ ? CO SĄDZICIE ? 

             5 KOMENTARZY -= NASTĘPNY ROZDZIAŁ

środa, 3 lipca 2013

WAZNE

WITAM !!
BARDZO PRZEPRASZAM, ŻE NIE DODAJE ROZDZIAŁÓW, ALE OSTANIMI RAZY ZAUWAŻYŁAM ZE NIKT NIE CZYTA MOJEGO OPOWIADANIA :( JEŻELI POD TYM POSTEM NIE POJAWI SIĘ 8 KOMENTARZY ZAWIESZAM PRZEPRASZAM :(


poniedziałek, 27 maja 2013

NOWE OPOWIADANIE

HEJ SKARBY :)
POSTANOWIŁAM ZACZĄĆ PISAĆ KOLEJNE OPOWIADANIE ( NIE Z TEGO NIE ZREZYGNUJE DALEJ BĘDĘ NA NIM PISAĆ :) )

http://darkhopeofloveandpain.blogspot.com/

WPADNIJCIE I SKOMENTUJCIE :) BO NIE WIEM CZY BĘDZIE SENS GO PROWADZIĆ :)
NA RAZIE POJAWILI SIĘ  BOHATEROWIE JUŻ NIEDŁUGO PROLOG :)

ZAPRASZAM :*

niedziela, 26 maja 2013

Hej
zostałam nominowana przez http://katiaopowiadaniaxx.blogspot.com/

DZIĘKUJE SKARBIE :*

1. o czym lubisz czytać opowiadania .?
Miłosne, o życiu nastolatek i te w stylu Dangera i Darka :)
2.masz jakieś ulubione blogi ?

Tak jest ich trochę hehe :) 
za dużo do pisania ;)
3.ile masz lat i jak się nazywasz ?
Mam 15 lat i nazywam się Nikola <3
4.rap czy metal ?

ANI TO ANI TO
5.co sądzisz  o moim blogu ?

Jest cudowny omom ^^ ( POLECAM)
6.polubisz moja stronę .? ---> pff i tak Cię kocham lamusie

Zobaczy się :D ALE RACZEJ TA
7.gdybyś miał/a do wyboru poznać Justina Biebera a 1D kogo byś wybrał/a i jak byś się zachowywał/a.?

Hahah chciałabym poznać każdego, a nie :) pffff ( normalnie omomo ^^ ) 
8.co lubisz robić.?
Czytać, biegać, skakać wzwyż, spędzać wolny czas z przyjaciółmi na wygłupach, jeść haha, pisać itd..
9.masz jakieś hobby ?

Tak sport :)
10.w jakim województwie mieszkasz ?

Dolnośląskie :)
11.kim chciał/a być w przyszłości ?  

Sportowcem <3

 nominuję :
http://hunger-fanfiction.blogspot.com
http://dont-talk-to-strangers-tlumaczenie.blogspot.com
http://dark-fanfiction.blogspot.com/
http://afterlight-tlumaczenie.blogspot.com
http://youre-me-kryptonite.blogspot.com
http://random-way.blogspot.com/
http://zayn-czyli-dawny-przyjaciel.blogspot.com 


Tu są pytania :D
na które musisz odpowiedzieć jeśli zostałeś/aś przeze mnie nominowany/a


1. Jak masz na imię i ile masz lat ?
2. Ulubiona potrawa ?
3. Należysz do jakiegoś fandomu ?
4. Ulubiony wykonawca/zespół.
5 Z kim z One Direction byś się umuwiła ?
6. Masz jakieś hobby ?
7. Ulubione opowiadanie ?
8. Lubisz czytać ?
9. Jakie jest twoje Marzenie ?
10. Co cenisz u Justina Biebera ?

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 25


Weszliśmy do samolotu.





                                                            *** Dwa miesiące później ***

-Hej kochani - powiedziałam schodząc po schodach z walizkami i uśmiechem na twarzy.
-No cześć - odpowiedzieli Lilly, Greg , Louis, Alex i Chris, który był u nas stałym gościem.
- Widzę, że jesteś szczęśliwa - podbiegła do mnie Lilly i wtuliła się jak najmocniej.
-Oczywiście, że jestem, w końcu dzisiaj lecimy z Justinem na Hawaje. A no właśnie, gdzie jest Justin ?
-Wyszedł godzinę temu, ale za niedługo powinien wrócić.
-Aha, a wiesz gdzie poszedł ?
-Niestety nie.
-No cóż mówi się trudno. Wytrzymam bez niego te kilkanaście minut, może godzinę - machnęłam rękami i poszłam do jadalni, gdzie wszyscy już zajęli swoje miejsca i zaczęli konsumować posiłek, który składał się z dwóch tostów w dżemem i serkiem. Uwielbiam jeść takie śniadania. Jestem dzieckiem i będę, więc każdy musi się do tego przyzwyczaić . Po chwili zajęłam swoje miejsce i zaczęłam jeść. Po skończeniu posiłku razem z moimi przyjaciółmi udaliśmy się do salonu, gdzie włączyliśmy film " Hansel i Gretel : Łowcy Czarownic " W połowie filmu do domu wszedł Justin z bukietem róż. Pełna radości podbiegłam do niego i złożyłam na jego ustach czuły pocałunek.
-Witam skarbie - przywitał mnie i wręczył bukiet róż.
-No cześć. Jejciu dziękuje Ci. Jest piękny - posłałam mu uśmiech i znowu pocałowałam.
-Dla mojej księżniczki wszystko.
-Jesteś cudowny.
- Za dwie godziny mamy lot, więc za niedługo musimy się już zbierać - złapał mnie za rękę i udaliśmy się do reszty paczki.
-WOW - Zawyli wszyscy.
-Justin Ty to jednak jesteś niesamowity - powiedziała Lilka.
-Bez przesady. Greg na pewno zrobił by dla Ciebie to samo - spojrzał w jego stronę, a ten zrobił się czerwony jak burak.
-Tak, tak. Masz rację Jus. Masz rację - powiedział zakłopotany.
-Ohh tak ? - zapytała go Lilka.
-Tak, skarbie - pocałował ją w usta, a Chris i Louis się wykrzywili, jak by to było coś zaraźliwego.
-Dobra miśki idę jeszcze na chwilę do pokoju, więc do za chwilę - poinformowałam ich i pobiegłam szybko do mojego pokoju. Postanowiłam się przebrać w sukienkę, bo w rurkach i sweterku było mi za gorąco. Teraz wyglądałam Tak.
Poprawiłam jeszcze make-up i wyszłam z łazienki. Zdziwiłam się bo na łóżku siedział Chris.
-Emmm co Ty tu robisz ?
-A wiesz NO takkk tenn. No chodz Tu - powiedział, a ja podeszłam i mocno mnie przytulił.
-Kocham Cię mała. Masz na siebie uważać i bądź ostrożna.
-Też Cię kocham braciszku. Spokojnie będę ostrożna i to bardzo - wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
-Martwię się o Ciebie.
-Dlaczego ?
-Nie wiem. Po prostu strasznie mi na Tobie zależy i traktuje Cię jak siostrę. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą jaką mam i boję się Ciebie stracić.
-Ohh Chris. Nie bój się. Nigdy mnie nie stracisz obiecuję Ci to. Obiecuje. - wyszeptałam i naglę słone krople zaczęły spływać po moich polczkach. Chris to zauważył, bo od razu zaczął je wycierać i mnie uspakajać.
-Nie płacz mała, nie płacz. Dzisiaj masz cudowną wycieczkę. Ciesz się. 
-Dobrze, będę się cieszyć.
-Ja już zmykam na dół, a Ty dokończ to co robiłaś - powiedział i się ze mną pożegnał.
Kiedy zostałam sama w pokoju. Odetchnęłam z ulga i położyłam się na łóżku. 
Wpatrywałam się  w sufit bez powodu. Był biały i nic na nim nie było, ale był bardzo ciekawy dla mnie. Nie wiem dlaczego, ale był. Moje wpatrywanie i rozmyślanie przerwały otwierające się drzwi zza których po chwili wyłonił się Louis.
-Hej mogę ?
-Tak, pewnie chodź.
-Co tam u Ciebie słychać ?
-Wszystko w porządku,  a u Ciebie ?
-To samo.
-Cieszysz się z wycieczki ?
-Oczywiście, że się cieszę - zachichotałam.
-Aha. To fajnie - uśmiechnął się do mnie.
-Ness ?
-Tak ?
-Kochasz Justina ?
-Ehhh Louis. Tak kocham go i to bardzo. Gdy wypowiedziałam te słowa chłopak spuścił głowę w duł.
-Wiedz, że Cię Kocham i zawsze będę na Ciebie czekał. Nigdy nie przestane Cię Kochać. Nigdy Ness, nigdy.
-Przepraszam Cię. Nie wiem co powiedzieć.
-Nie przepraszaj - odezwał się.
-Po prostu pamiętaj o tym co Ci właśnie powiedziałem. Zawsze możesz na mnie liczyć.  - DOKOŃCZYŁ i wyszedł z mojego pokoju.
-To się narobiło - wyszeptałam pod nosem sama do siebie.
Czy on naprawdę mnie kocha ? Czy ranie innych ludzi ? Czy to wszystko dzieje się naprawdę ? Wiele pytań wędrowało teraz po mojej głowie. Na większość z nich nie potrafiłam sobie odpowiedzieć. To wszystko już powoli zaczyna mnie przerastać. Nie wiem co mam robić. Wszystko się sypie...

 Po kilku minutach zeszłam na dół, gdzie siedzieli wszyscy i rozmawiali,
-Ślicznie wyglądasz skarbie - powiedział Justin.
-Dziękuje - uśmiechnęłam się i poszłam usiąść na jego kolanach.
-Za ile jedziemy na lotnisko?
-Za jakieś piętnaście minut, a co już się nie możesz doczekać ?
-Moooożeeee - przeciągnęłam.
-Czyli rozumiem, że tak.
-Moooożeeee - powtórzyłam, a wszyscy byli rozbawieni całą tą akcją.
-Moooożeeeeeee ?
-Mrrrrrrr ?
-Mrr ? Jakie mrrr ?
-No mrrr. 
-Ludzie ważna informacja dla was.
-Panie i Panowie przebywający w tym pomieszczeniu, chcę was poinformować, że mrrr mówi się wtedy kiedy ktoś się komuś podoba, jest przystojny, bądź ładna, i no po prostu się coś podoba. A fuummmm, kiedy coś się nie podoba, lub ktoś. Zrozumiano ?
-Tak jest  generale - wszyscy odpowiedzieli równo, a po chwili turlali się po podłodze ze śmiechu i piszczeli, chrumkali i wydawali z siebie dziwne, przepraszam dzikie dźwięki.
-Hahah więc tak dorag mrrrr Ness, pora już jechać na mrrrr lotnisko ?
-Już się robi, jedziemy na mrrr lotnisko - chichotałam.
-Ej dobra, teraz na serio Ness. Kochamy Cię strasznie i macie na siebie uważać - Powiedzieli wszyscy. Każdego z nich przytuliłam, nawet Louisa, który myślał, że będziemy razem.
-My was też. To za niedługo widzimy się znowu skraby - pomachałam im i razem z Justinem wyszliśmy z domu.


                                             *** Na lotnisku ***
Wszystko poszło szybciej niż się spodziewałam. Przeszliśmy przez bramki bez problemu. Po kilku minutach wyczekiwania usłyszeliśmy, że samolot na Hawaje, wylatuje za dziesięć minut. Wstaliśmy pośpieszne z siedzeń  i skierowaliśmy do wejścia, gdzie zostaniemy wpuszczeni do samolotu. Jak się okazało dotarliśmy tam pierwsi. 
Jako pierwsza wbiegłam do samolotu i zajęłam miejsce przy oknie, a Justin kiedy do mnie dobiegł usiadł obok. 
-Dziękuje Ci skarbie, że zabierasz mnie na Hawaje. Jestem przekonana, że będzie cudownie i nie zapomnimy tego czasu, który spędzimy razem.
-Nie dziękuj. Pamiętaj zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa i miała jak najlepiej.
-Ohhh dziękuje - pocałowałam go w usta i po chwili oparłam głowę na jego ramieniu.
W samolocie było mało ludzi, więc było cicho i spokojnie. Moje powieki robiły się coraz cięższe  i cięższe. Po chwili odpłynęłam....

                                                                 *** Na Hawajach ***
Zamknęłam oczy, a Justin powoli prowadził mnie w jakieś miejsce. 
-Proszę, nie pozwól mi upaść - odezwałam się
-Nie pozwolę Ness, nie pozwolę.
-Możesz już otworzyć kochanie - powiedział po chwili, Oniemiałam z zachwytu. Moim oczom ukazała się ogromna willa.  w odcieniach szarości i brązu.
Znajdował się tam także ogromny basen i taras ze stolikiem i leżankami
Wszystko było idealne.
-Justin nie musiałeś nam wynajmować takiego dużego domu, przepraszam willi.
-Musiałem. A to nie jest już wynajęty dom tylko nasz. Kupiłem go Ness.
-Serio ? 
-Jesteś cudowny Justin. Kocham Cię bardzo - wtuliłam się w niego i złożyłam na ustach namiętny pocałunek,
-Też Cię Kocham - odparł i po chwili udaliśmy się do willi, aby obejrzeć jak wygląda w środku.
W domu było cudownie. Duży salon w odcieniach maliny. Kuchnia, która była ogromna i cała czerwona. Jadalnia, cztery sypialnie. Pierwsza była niebieska, druga czekoladowa, trzecia fioletowa, a czwarta beżowa i w każdej znajdował się telewizor, wielkie łóżko, garderoby, szafki i zapomniałam o najważniejszym własna łazienka. W domu była jeszcze spiżarnia, oddzielne dwie łazienki, salon gier  i na zewnątrz garaż.
-Justin tu jest niesamowicie naprawdę. Jestem wniebowzięta skarbie - zapiszczałam i zaczęłam go całować, a on odwzajemniał moje pocałunki i tak w kółko. Kiedy wymienianie się śliną skończyło się poszłam na taras i zdziwiłam się, ale pozytywnie. Czekał tam na mnie niesamowity prezent....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejj skarby. Dziękuje wam za komentarze pod poprzednim rozdziałem :* Jesteście cudowni. Mam nadzieję, że podoba wam się ten rozdział :)
10 KOMENTARZY - NASTĘPNY ROZDZIAŁ. przepraszam was za tą zasadę, ale nie wiem czy ktoś czyta jeszcze mojego bloga i w ogóle . dla was to kilka sekund, a dla mnie coś ważnego :* 

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 24

                                                             *** Z perspektywy  Ness***

Powoli otworzyłam swoje ociężałe powieki i przetarłam je jedną dłonią, gdyż drugą nie mogłam bo nie umożliwiał mi to ten cholerny gips. Spojrzałam w bok i ujrzałam słodko śpiącego Justina. Nie chciałam go budzić, ale potrzebowałam iść do toalety i wziąć także odprężający prysznic, bo kąpieli nie mogę, gdyż zamoczyłabym cały gips.
-Skarbie pomożesz mi - pocałowałam go w nosek.
-Hemmm ta..k j...uż tylko wstanę - odpowiedział i otworzył swoje czekoladowe oczy, które od razu mnie urzekły i zapomniałam o całej tamtej sytuacji ze zdradą.
-W czym Ci pomóc kotku ? -spojrzał na mnie u pocałował czule w czoło.
-Muszę iść do toalety i wziąć też rozluźniający jak i odprężający prysznic - odpowiedziałam i lekko się zarumieniłam powodując tym cichy chichot u chłopaka.
-Pewnie, że Ci pomogę, ale najpierw całus - uśmiechnął się do mnie i nasze usta się złączyły.W tamtej chwili zapomniałam o gipsie na nodze i ręce byłam z osobą którą kocham.
Justin muskał moje usta delikatnie i z uczuciem. Kiedy zamknęłam usta chłopak leciutko ugryzł mnie w dolną wargę na co od razu otworzyłam usta. Jus dołączył do naszych pocałunków język jak i ja. Toczyły one walkę i szukały to co nowszych miejsc i popisów. Kiedy zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie i po chwili zaniósł mnie do łazienki i przyniósł czystą bieliznę.
-Dziękuję.
-Nie ma za co skarbie - powiedział i opuścił łazienkę.
-Justinn !!!
-Tak - odkrzyczał.
-Mam prośbę chodź tutaj.
Byłam lekko zawstydzona, ale musiałam go poprosić, aby pomógł mi się umyć. To było dla mnie bardzo krępujące, ale sama nie dałabym rady potrzebowałam go.
-Skarbie pomożesz mi się umyć ? - spaliłam buraka i odwróciłam od niego wzrok.
-Oczywiście, że tak. Nie wstydzisz się ?
-No dobra powiem prosto z mostu. TAK wstydzę się i to strasznie. Jeszcze nigdy nie byłam przed żadnym chłopaku bez ubrań. Nie byłam naga.
-Nie krępuj się skarbie. Nic Ci nie zrobię, ani nie pożrę wzrokiem - zaczął mnie uspakajać.
-Dobrze...
Po chwili moja bluzka, spodnie i skarpetki zostały zdjęte z mojego ciała. Została tylko bielizna.
Justin postanowił że naleje mi wody zamiast prysznicu i ustawimy moje połamane kończyny tak, aby ich nie zamoczyć i dodamy piany do wody, aby zakryć moje nagie ciało.
-Gotowa ? - pokiwałam głową, że tak.
Jus rozpiął mój stanik i moje piersi zostały bez okrycia. Prze chwilę się w nie wpatrywał ze skupieniem i podziwem, lecz chrząknęłam zawstydzona tą sytuacją i mnie przeprosił. Teraz została dolna część. To było najgorsze. Powili zsunął moje majtki w koronkę i przeciągnął w dół, aby pozbyć się ich całkowicie. Byłam strasznie zawstydzona. Jus to zauważył i stanął na przeciwko mnie, gdy ja opierałam się o pralkę, żeby nie upaść i zakrył moje ciało swoim.
-Jesteś piękna - wyszeptał mi do ucha i zaczął namiętnie całować moją szyję schodząc do biustu. Nie opierałam się mu... nie potrafiłam. W pewnym momencie odzyskałam nad sobą panowanie i odtrąciłam go od siebie.
-Jus możesz mi pomóc chcę się wykąpać - poprosiłam i chłopak od razu wykonał moje polecenie.
Kiedy wsadził mnie do wody poczułam, że moje mięśnie się rozluźniają, a ciało odpręża. Justin cały czas mi się przyglądał i nie odwracał wzroku ani na chwilę.
-Skarbie wszystko ok ? - zapytałam widząc, że jest nieobecny. Chlapnęłam go leciutko wodą i oprzytomniał.
-Ahh tak takk przepraszam.
-Spokojnie hehe.
Możesz umyć mi włosy i plecy ?
-A mogę ?
-Tak Jus możesz - posłałam mu uśmiech.
Chłopak podszedł do mnie i polał moje włosy wodą. Następnie nałożył szampon i zaczął masować moją głowę. Moje włosy stawały się coraz bardziej białe z powodu piany. Czułam się taka zrelaksowana kiedy jego dłonie dotykały mnie... czułam, że go Kocham i nie chcę Go za nic w życiu stracić, a była taka okazja ostatnio czego bardzo żałuję. Widząc moje zagapienie i, że straciłam kontakt z rzeczywistością Jus leciutko zaczął masować moje plecy sprawiając przy tym, że stawałam się coraz bardziej rozluźniona.
-Dziękuje - pocałowałam go w policzek.
Kilkanaście minut później wyszłam z wody przy pomocy Justina i nałożyłam na siebie czystą bieliznę i ubrania. 
Nie wiedziałam, co mam teraz zrobić, byłam dalej zawstydzona tym co się wydarzyło zaledwie kilka minut temu w łazience.
-Ej mała nie wstydź się już. Nie masz czego. Twoje ciało jest piękne i nie musisz się już go wstydzić. 
-Tobie to dobrze mówić. Wiesz o Tym, że nigdy nie byłam naga w towarzystwie chłopaka
-Ness wiem, wiem. Ale naprawdę przy mnie nie musisz się wstydzić - posłał mi uśmiech i pogładził leciutko mój policzek
Żeby nie myśleć o tym wszystkim udaliśmy się do naszego wspólnego pokoju i położyliśmy na łóżku.
-Skarbie jak zdejmą Ci te gipsy to masz może ochotę pojechać ze mną na Hawaje ?
-Serio - pisknęłam.
-Tak serio hehe to jak ?
-Oczywiście, że chcę. Jezu Kocham Cię, Kocham Cię, Kocham Cię - zaczęłam go całować i dziękować.
-To mamy zaplanowany już wyjazd moja perełko.
-Jesteś cudowny - zawyłam.
Kiedy skończyliśmy wszystko omawiać włączyliśmy sobie jakiś film na laptopie i zaczęliśmy go oglądać.
Wtulona w Jusa zasnęłam na jego ciepłym torsie.

                                                   *** Z perspektywy Justina***
Byłem zdziwiony, że Ness pozwoliła mi być z nią podczas kąpieli. Ale zapewne gdyby nie miała gipsu na nodze i ręce nie wpuściłaby mnie tam. Jeszcze się wstydzi, ale mam nadzieję, że za nie długo  to Jej minie i pozwoli mi być bliżej niej. Cały czas podczas filmy rozmyślałem nad nami i tym wydarzeniem. Jej ciało było piękne. Ona cała była piękna na zewnątrz jak i wewnątrz. Kocham ją strasznie. Jest dla mnie najważniejsza i postaram się, aby było jej jak najlepiej i żeby była szczęśliwa. Bo gdy będzie smutna to i ja będę, gdy będzie nie szczęśliwa to ja też, a jak radosna to ja tak samo i mogę wymieniać tego więcej i więcej. Moje ponowne rozmyślanie przerwał jej cichy pomruk. Spała jak małe dziecko i miała leciutki uśmieszek na twarzy. Kocham na nią patrzeć jak śpi wygląda tak niewinnie i słodko. Nie chciałem jej budzić, więc także się zdrzemnąłem obejmując ją mocno.

                                              *** Kilka godzin później, dalej z perspektywy Justina ***
Ness pocałowała mnie w policzek. Od razu otworzyłem oczy i na nią spojrzałem.
-Cześć Piękna.
-No hej, hej.
-Jak się spało ?
-Powiem Ci, że dobrze. Jesteś bardzo wygodny skarbie.
-Miło, że tak uważasz Ness HEHEH.
- Skarbie chcesz coś do jedzenia ?
-Uhumm . Am am - powiedziała i wystawiła mi język.
Chyba byliśmy sami w domu, bo nikogo nie słyszałem i nie widziałem.
Zrobiłem nam naleśniki i do tego wziąłem nutellę. Wiem, że ona ją strasznie lubi i zrobi dla niej wszytko.
-Już jestemmmm - otworzyłem drzwi i podszedłem do mojej księżniczki dając jej jedzenie, które przed chwilą przyrządziłem. Po skonsumowaniu posiłku znowu włączyliśmy film lecz Ness znudził się w połowie dlatego wyłączyłem go i poszedłem po gitarę. Kiedy wróciłem usiadłem na skraju łóżka i zacząłem śpiewać piosenkę Jamesa Arthura "Impossible" 
 
I remember years ago
Someone told me I should take
Caution when it comes to love
I did
And You were strong and I was not
My illusion, my mistake
I was careless, I forgot
I did
And now when all is done
There is nothing to say
You have gone and so effortlessly
You have won
You can go ahead tell them

Tell them all I know now
Shout it from the roof tops
Write it on the sky line
All we had is gone now
Tell them I was happy
And my heart is broken
All my scars are open
Tell them what I hoped would be
Impossible, impossible
Impossible, impossible
WOW - krzyknęła Ness i zaczęła mi bić brawa. 
-To było cudowne Justin nauczysz mnie grać na gitarze ?
-Teraz ? - zrobiłem zdziwioną minę.
-Coś Ty heheh z gipsem na pewno dużo zdziałam - zachichotała.
-Jak zdejmą Ci to gówno to nauczę Cię tak grać, że będziesz najlepsza.
-Na pewno nie lepsza od Ciebie skarbie.
-Oj uwierz będziesz - pocałowałem ją w usta, a ona odwzajemniła to.
-Zobaczmy zakład ?
-Zakład, ale o co ?
-Jak ja wygram to Ty gotujesz mi przez tydzień i dajesz 300 buziaków dziennie, a jak Ty to na odwrót co Ty na to ?
-Dobra - zgodziłem się.
-Wiesz, że Ja wygram.
-Nie to ja wybram.
-Nie Ja.
-Dobra koniec wygra lepszy i tyle.
-Ej misiek Ja idę spać bo strasznie jestem zmęczona nie wiem dlaczego, ale dzisiaj ciągle chce mi się spać i spać.
-Dobrze perełko. Jutro będzie już inaczej - powiedziałem i położyliśmy się koło siebie tak, aby Ness było wygodnie z gipsemi. Po chwili odpłynęliśmy.

________________________________________________________________________________
Hej kochani co tam u was słychać ?
Przepraszam za ten rozdział. Nwm czy mi wyszedł. Jeszcze brzuch mnie strasznie boli i się skupić nie mogę :/
Komentujcie i wyrażajcie swoje opinie. Jeżeli macie jakieś propozycje z dodaniem czegoś lub kogoś to piszcie śmiało :) chętnie wykorzystam wasze pomysły :*

PRZEPRASZAM

                                                       Hej KOCHANI <3

Przepraszam, że tak długo nie dodaję rozdziałów, ale ostatnio mam bardzo dużo spraw na głowie :(
Mam nadzieję, że będziecie dalej czytać te opowiadanie :) Postaram za niedługo dodać się kolejny rozdział i żeby był długi <3
KOCHAM WAS BARDZO <3 :*

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

23

Obudziłam się i od razu na mojej twarzy zagościł uśmiech.  Obok mnie leżał Justin. Spał tak słodko i chyba coś miłego mu się śniło, bo ciągle pomrukiwał i się uśmiechał. Cichutko się zaśmiałam i chciałam go złapać za rękę, lecz nie mogłam bo moja ręka była unieruchomiona, akurat ta, która była bliżej Justina. Jęknęłam z bólu. Chyba troszkę za głośno ponieważ mój chłopak się przekręcił na drugą stronę, ale po chwili znowu się odwrócił, ale tym razem miał już otwarte oczy.
-Witaj żabko - powiedział i podniósł się leciutko na rękach, aby złożyć na moich ustach czuły pocałunek.
-Hej skarbie - odpowiedziałam i znowu nasze usta się złączyły.
-Jak się czujesz ? - zapytał, kiedy się od siebie oderwaliśmy.
-Hymmm wiesz co dobrze, ale trochę boli mnie ta ręka i noga jak leciutko nimi poruszę - odpowiedziałam.
-Ehhh to nie fajnie. Za niedługo już nic nie będzie Cię boleć. Obiecuje Ci to - pocałował mnie w czoło.
-Kochany jesteś wiesz ?
-Teraz już tak - uśmiechnął się.
Rozmawialiśmy przez dwie godzinki, puki nie przyszedł lekarz, aby zabrać mnie na badania. Po godzinie wróciłam do sali i ujrzałam tam moich przyjaciół. Louisa, Lilly, Grega i Chrisa.
-Cześć Kochana, widzę, że masz cudowny pojazd - puściła mi oczko Lilly.
-No pewnie, że mam hehe - mój wózek, na którym musiałam się teraz poruszać nie był taki zły, ale i tak wolałabym poruszać się bez niego.
-Jak się czujesz ? - zapytali mnie chłopcy.
-No zgadnijcie ?
-Wiesz trudno jest coś odczytać z tej twojej kamiennej twarz - powiedział Louis.
-Dzięki jesteś po prostu kochany..
-Oj no co. Przecież to nie było na serio. Wyglądasz na trochę radosną, ale i przemęczoną.
-Brawo sherlocku  - zaczęłam mu bić brawa, a wszyscy, którzy znajdowali się obok nas turlali się ze śmiechu po całej sali.
-Dobra koniec tego wszystkiego kochani, bo muszę się spakować jakoś i chcę już z tond wyjść - poinformowałam wszystkich,
-Pomożemy Ci - powiedział Chris.
-Dziękuje.

                                               *** Dwie godziny później***
Wszyscy siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy film " Red Ridding Hood". Strasznie mi się spodobał, wilkołak i Ci seksowni chłopcy. Tak wiem, niby Justin jest gorący, ale oni też są cudowni. mrrrrrrr...
Kiedy film się skończył poprosiłam Chrisa, aby zaniósł mnie do mojego pokoju, bo Justinowi się przyspało.
-Dziękuje - musnęłam go leciutko w policzek.
-Nie ma za co - posłał mi uśmiech, przepełniony radością.
-Martwiłem się strasznie o Ciebie.
-Już nie musisz - poinformowałam chłopaka.
-Muszę. Zawsze będę. Jesteś dla mnie bardzo ważną osobą i nie mogę patrzeć jak ktoś Cię rani i jak jesteś w takim stanie - pokazał na moją złamaną rękę i nogę.
-Ehhh Chris. Już jest wszystko ok - skłamałam, ale musiałam.
-Błagam Cię nie rób tego.
-Czeko ? - zdziwiłam się.
-Ty dobrze wiesz czego.
-Wcale nie.
-Zakład ?
-Ehh no dobra. Jest do dupy i nie wiem co mam ze sobą zrobić i czy między mną a Justinem jest już OK- oparłam głowę o jego tors i zaczęłam bawić się swoimi włosami.
-Oj Ness, Ness.
-Zrób to co serce Ci podpowiada... Pogadaj z nim. Musisz.
-Chodzi o to, że ja właśnie nie Chcę Chris. Nie wiem dlaczego, ale to wszystko mnie przerasta i się stresuje.
-Mała nie bój się. Wiem, że się trochę stresujesz, ale naprawdę nie ma czego. Jeżeli go kochasz to powinnaś zrobić wszystko, aby z Nim porozmawiać, wyjaśnić wszystko jeszcze raz. Z tego co widzę, to mu naprawdę na Tobie zależy i boi się Ciebie stracić.
-Tak myślisz ?
-Nie myślę, tylko to Wiem Ness. Ja to wiem.
-Dziękuje Ci Chris jesteś moim najlepszym przyjacielem i nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła. - pocałowałam go w policzek i przytuliłam jak najmocniej mogłam.
-Heheh spokojnie, bo mnie tu udusisz i nie będę miał kogo pocieszać już i drażnić.
-No dobra. Życie bez Ciebie nie jest życiem - wystawiłam mu język.
-Miło mały kabanosku - wyszczerzył się do mnie.
-Coś ty powiedział ?
-Kabanosku ?
-Ja Ci do cholery dam kabanoska !!! Czy ja wyglądam jak kabanos ?
-Emmm tak.
-Kurde Ty koczkodanie, nie wyglądam jak kabanos, bardziej jak marchewka.
-Co to koczkodan ? Hahah marchewka ? Nie... jesteś kabanosem i koniec.
-Hymm koczkodan co to ? Nie wiem. tak jakoś mi to wpadło do głowy. Kurde nie jestem kabanosem parówo...
-To koczkodan czy parówa ? - zaczął robić dziwne miny.
-A wiesz co chuj z Ciebie.
-Mi pasuje.
-Ohhhh grrrr weź ja dostaje przez Ciebie szału.
-Oj no dobra. przepraszam....... kabanosku.
-Weź wyjdź i sprawdź czy Cię nie ma w łazience - rzuciłam w niego poduszką.
-Nie sprawdzę, bo jestem tutaj i drażnię kabanoska.
-Jezu Chris litości, błagam Cię.
-No ok, ok ... ka..
-Nie waż się tego mówić - przerwałam mu.
-Dobra. Ja mała zmykam, bo mam jeszcze kilka spraw do załatwienia trzymaj się - cmoknął mnie w czoło i wyszedł z pokoju.
Kiedy byłam już sama wzięłam laptopa, który na szczęście leżał blisko mnie i weszłam na twittera.
Przybyli mi nowi obserwatorzy, więc także ich follownełam. Chwilę poczytałam nowe tweety ludzi i odłożyłam laptopa na półkę nocną. Byłam strasznie zmęczona tym wszystkim, więc położyłam się i odpłynełam.

_______________________________________________________________________________
hej. Przepraszam, ze tak długo nie pisze rozdziałów, ale mam dużo nauki i brak mi weny :/
Dość, że jestem chora to nic mi nie wychodzi. Ten rozdział mi nie wyszedł właśnie :/




niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 22

Miałam zamknięte oczy i byłam cała obolała. Próbowałam poruszyć palcami w prawej dłoni, lecz nie mogłam przeszkadzało mi coś, a kiedy chociaż wykonałam najmniejszy ruch czułam niepowtarzalny ból. Gdy chciałam poruszyć lewą ręką też mi się nie udało, ale tym razem to nie było nic ciężkiego i nie czułam bólu. Ruch nie umożliwiała mi czyjaś dłoń, która była ciepła i lekko się trzęsła.

Niechętnie otworzyłam swoje ociężałe powieki . Znajdowałam się w białym pomieszczeniu, w którym wszystko było takie bez życia i smutne. Byłam podłączona do maszyny, która bez przerwy wydawała z siebie jakiś dźwięk, który o dziwo nie wnerwiał mnie, tylko uspokajał. Kiedy przekręciła głowę w prawą stronę  ujrzałam tam moich przyjaciół : Lilly, Grega, Luisa i Chrisa. Brakowało mi kogoś, lecz przypomniałam sobie, że  był to Justin, który tak mocno mnie zranił. Po chwili namysłu odwróciłam głowę w lewą stronę. Już wiem kto trzymał mnie za rękę. To był On. Ten podły drań, który potraktował mnie jak zabawkę...... Po moim policzku spłynęła jedna łza. Chłopak chciał mi ją zetrzeć, lecz ja wtedy odwróciłam się i uśmiechnęłam do moich "prawdziwych" przyjaciół, a nie fałszywych i podłych. W prawdzie Justin był, podkreslam był moich chłopakiem, ale uznawałam go też za najbliższego przyjaciela na którego mogłam zawsze liczyć, ale myliłam się co do niego, myliłam.
-Witaj kochana - powiedzieli wszyscy i podeszli do mnie, aby się przytulić
-Cześć - powiedziałam lekko zachrypniętym głosem.
Każdy obdarzał mnie czułym uściskiem i całusem w policzek. Zastanawiało mnie tylko dlaczego wszyscy robią to z taką delikatnością.
-Dlaczego przytulacie mnie tak ostrożnie ? - zapytałam zdziwiona. Nie mogłam się powstrzymać musiałam zadać im to pytanie.
-Emmm Ness, Ty na prawdę jeszcze tego nie zauważyłaś ? - Louis pokazał palcem na moją prawą rękę i lewą nogę, które były całe w gipsie.
-O kurde co mi się stało !!! - krzyknęłam z nie dowierzenia. Pamiętałam tylko kutnie z Justinem, mocne uderzenie ,upadek i ból.
-Naprawdę nie pamiętasz ? - spytała Lilka, która pogoniła Justina z mojego łóżka i usiadła koło mnie.
-Nie..Pamiętam tylko kutnie, mocne uderzenie, upadek i ból.
-Byłaś tak wnerwiona i rozpaczona, że bez chwili namysłu wbiegłaś na ulicę, a akurat w tamtym momencie jechało rozpędzone auto i potrąciło Cię - wytłumaczyła mi Lilka.
-Jezu ja to mam szczęście - warknęłam.
-Dobrze, że masz tylko złamaną rękę i nogę. Bo mogło Ci się stać coś gorszego. Najlepiej by było gdyby to wszystko się nie wydarzyło - pogłaskała mnie po ręce i przesłała ciepły uśmiech.
-Uhum - przytaknęłam i spojrzałam na Chrisa, który był lekko zmieszany i nie wiedział jak się zachować.
-Chris, dziękuję, że wczoraj pomogłeś mi się uspokoić i, że dzięki Tobie na mojej twarzy po tym wszystkim zagościł uśmiech.
-Dla ciebie wszystko księżniczko - powiedział i posłał mi całusa na co cichutko zachichotałam.
-Ness ? - powiedziała z zapytaniem Lilka.
-Tak ?
-Odnoście wczorajszego wydarzenia to wszystko to była ściema. Dzisiaj wszyscy piszą, że to była tylko plotka, aby zniszczyć wam życie. Nawet przejrzałam stronki internetowe i to zdjęcie co widziałaś to fotomontaż. Ktoś wkleił twarz Justina na to zdjęcie - wytłumaczyła mi i pokazała dowód.
-Ehhhh - westchnęłam.
-Skąd wiesz, że to fotomontaż ? Może to jest jest nie prawdziwe, a to z nim prawdziwe ?
-Bo wiemy, byliśmy z tym u specjalisty Ness.
-Możecie nas na chwile zostawić ? - zapytałam całą paczkę. Oni tylko skinęli głowami, że się zgadzają i wyszli z sali.
-Ness.. Ja przepraszam.. To nie jest tak jak myślisz - powiedział smutny.
-Justin. Ja już nie wiem w co mam wierzyć, po prostu nie wiem - odrzekłam i zaczęłam płakać.
-Błagam nie płacz, to tak boli jak widzę Ciebie smutną i płaczącą... Proszę...
-Jak mam nie płakać skoro to wszystko tak boli Justin, boli rozumiesz ?!
-Przepraszam Cię....
-Naprawdę do niczego nie doszło Ness, do niczego. Na tym zdjęciu to nawet nie jestem ja, a poza tym spójrz na ten tatuaż na prawym ramieniu tego chłopaka. Ja takiego nie mam..
Faktycznie Justin nie ma takiego tatuażu, ale to nie zmienia faktu, że nie całował się z jakąś dziewczyną, ale chyba na prawdę to nie jest on...
-Przyrzekasz, że mnie nie zdradziłeś ?
-Przyrzekam... Ness Ja Cię kocham nie mógł bym Ci coś takiego zrobić, nie mógł bym....
-Ehhh to wszystko mnie zabolało i to bardzo, ale tęsknie za tobą i to strasznie - wypowiedziałam te słowa z trudnością.
-Skarbie Ja Ciebie też kocham. Najmocniej na świecie nigdy bym Cię nie zranił.
-Jus jeszcze nie mów do mnie skarbie, muszę sobie to jeszcze wszystko porządnie przemyśleć......
Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale wierze mu, wierze, że nie mógł mi tego zrobić, nie mógł mnie zdradzić. Coś mnie do niego przyciąga, coś mocnego i bardzo silnego. Kocham go i to bardzo, moje życie bez niego nie ma sensu. To on zawsze mnie wspierał i był przy mnie. To on nigdy mnie nie zostawiał w trudnych sytuacjach i mnie wspierał.Były między nami wzloty i upadki, ale zawsze sobie radziliśmy z tym. Kocham go, ale muszę jeszcze sobie wszystko przemyśleć, aby nie popełnić jakiegoś głupiego błędu, który przekreśli wszystko. 
-Rozumiem - powiedział i położył się koło mnie. Chłopak leciutko wziął moją dłoń i zaczął ją dotykać, a ja zrobiłam to samo. Na mojej twarzy zagościł uśmiech, lecz po kilku minutach odpłynęłam w krainę morfeusza...

_________________________________________________________________________________
Hej kochani :)
Jak wam się podoba ten rozdział ?
Moim zdaniem wyszedł tak sobie. Nie ma chyba tego czegoś.....
Ocenę pozostawiam wam.
Awwwwwwwwwwwwwwwwwww do następnego rozdziału :*

sobota, 23 marca 2013

Rozdział 21

-Jak... jak ten debil mógł mi to zrobić jak !!! - wydarłam się na cały głos i rozpłakałam jak małe dziecko.
Jak on mógł, jak - powtarzałam sobie w myślach i nie mogłam uwierzyć.


 
Na pierwszej stronie portalu widniało zdjęcie Justina całującego się z jakąś podłą suką, a nagłówek był jeszcze gorszy.

                                     "Czy Justin Bieber  znalazł sobie nową partnerkę ? 
Co kurwa !!!! nową partnerkę ? - wydarłam się jeszcze głośniej.
W tym artykule pisali, że Justin całował się namiętnie z jakąś Alice, a potem skierowali się do najdroższego hotelu w mieście i wynajęli sobie pokój i podobno w tamtym pokoju było najgłośniej.  Jak On mógł mi to zrobić, mówił, że tylko mnie kocha i jestem jego całym życiem, a może to wszystko to była jakaś pieprzona gra, tak dla zmyły ? Już sama nie wiem co mam o tym myśleć. Jeszcze te komentarze totalnie mnie dobiły
 Czy Ness Maxwell jego "była" dziewczyna jest zazdrosna, a może nie wie o tym całym zajściu?
No i dobrze, że w końcu zaszalał, a nie z tą pieprzoną dziwką był i z nią spędzał ciągle czas !!!!
Było dużo hejtów, ale już nie miałam siły, aby czytać resztę, to wszystko mnie przerastało, jak na jeden dzień to tego wszystkiego jest za dużo, o wiele za dużo.
W szybkim tempie ubrałam buty, zarzuciłam na siebie byle jaką bluzę i skierowałam się na dół, gdzie wszyscy się zebrali i na mnie patrzyli.
-Co się tak kurwa gapicie !!!! - wrzasnęłam.
-Ness co się stało ? - zapytała przerażona Lily.
-Idźcie na górę do mojego pokoju i przeczytajcie sobie pewien reportaż na moim laptopie - rozpłakałam się i wybiegłam z domu.Biegłam przed siebie. Nie wiedziałam gdzie, chciałam być jak najdalej od Justina i innych ludzi. W pewnym momencie wpadłam na kogoś. Już miałam się przewrócić, ale ta osoba mnie złapała.
-Przepraszam - otarłam twarz z łez i przeprosiłam.
-Nic się nie stało - odpowiedział jakiś chłopak. Miał strasznie podobny głos do Chrisa.
-Chris to Ty ? - zapytałam.
-Emmm Nina To Ty ? - zdziwił się.
-Co Ty tu robisz o takiej porze ? - zapytał mnie chłopak.
-Ja... ja przepraszam nie mogę - znowu zaczęło mi spływać po policzku milion łez. Wtedy wtuliłam się  Chrisa, a on mnie objął.
-Nie płacz mała, nie płacz - próbował mnie pocieszać.
-Powiesz co się stało ? - zapytał zmartwiony.
-Tak... ale chodź usiądziemy - dalej szlochałam.
-No bo... no bo Justin mnie zdradził - wybęłkotałam 
-To Ty z nim byłaś ? - zapytał zdziwiony.
-Tak byłam - zaakcentowałam ostatnie słowo.
-Ness jak Cię zdradził to widać, że nie był Ciebie wart. Ty jesteś cudowną dziewczyną i zasługujesz na kogoś lepszego - tłumaczył mi Chris, a ja powoli zdawałam sobie sprawę, że to wszystko to prawda.
-Nikt nie powinien mi Cię tak zranić, jak dorwę tego dupka to mu nogi z dupy powyrywam !!!- warknął.
Wtedy zachichotałam.
-I za to Cię kocham, że tak się o mnie martwisz i chcesz zabić tego dupka, z chęcią Ci pomogę - uśmiechnęłam się lekko.
-No to może chodźmy teraz na jakieś lody, lub shake co Ty na to ?
-Hymmm a zdajesz sobie sprawę, że jest już grubo po 23 ? - zapytałam mojego braciszka
-Zdaję sobie sprawę, ale nie mają wyjścia dają coś słodkiego, albo będzie źle - zachichotał i objął mnie po czym skierowaliśmy się do najbliższego sklepu, kawiarni po lody.
Dalej myślałam o tym całym zajściu z Justinem, ale starałam się chociaż na chwilę zapomnieć, na chwile..
Akurat mieliśmy szczęście, bo jedna kawiarnia była otwarta, a tam było dużo lodów do wyboru.
-Wybieraj jakie chcesz i ile gałek - poinformował mnie Chris, a ja ucieszyłam się wtedy jak małe dziecko.

-Dzięki - pocałowałam go w policzek.
Wybrałam aż pięć smaków : kiwi, arbuz,kokos,cytrynę i pomarańcze  a Chris wziął to co ja. Oczywiście nie mogłam mu się sprzeciwić kto zapłaci, bo On zawsze chce mi kupować różne rzeczy, a jak ja chcę to od razu mówi stanowczo nie i mi nie pozwala. Już się do tego przyzwyczaiłam, ale i tak wolałabym nieraz zapłacić, a nie ciągle go naciągać, ale cóż nic na to nie poradzę.
-Pycha - oblizałam swoje usta.
-Pycha to mało powiedziane - wystawił mi język, a ja umazałam go ladami po twarzy.
-Wyglądasz jak klaun - zawyłam i turlałam się już po ziemi.
-No wiesz co wstydź się - powiedział i jego lody o smaku kiwi i kokosa wylądowały na mojej twarzy i włosach. Wyglądaliśmy komicznie.
-Chodź cykniemy sobie fotkę i wrzucimy na twittera - poinformowałam Chrisa i zrobiłam nam zdjęcie.
Po chwili dodałam go na twitka i mieliśmy niezłą bekę.
-Dziękuje Ci za to, że jesteś przy mnie - wtuliłam się po chwili w chłopaka.
-Nie dziękuj.... Ze względu na wszystko zawsze będę z tobą. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą w życiu Ness i zawsze nią będziesz - powiedział chłopak i pocałował mnie w czoło, na co moje kąciku ust leciutko uniosły się do góry. Siedzieliśmy do siebie tak wtuleni chyba z dziesięć minut, trwało by to dłużej, ale z nie nacka pod kawiarnią pojawili się Greg, Louis, Alex, Lilly i Justin.
-Ness martwiliśmy się o ciebie !!! - krzyknęli wszyscy.
-Powiadacie, to bardzo miło z waszej strony - powiedziałam lekko wkurzona i wstałam.
-Czego chcecie ? - zeszłam trochę z tonu.
-Chodź z nami do domu Ness, nie daj się prosić, tylko chodź. Pogadamy tam na spokojnie ok ? - zapytał Greg.
-Nie chcę tam iść nie będę z tym frajerem mieszkać pod jednym dachem !!!! - wrzasnęłam.
-Już wolę spać pod mostem rozumiecie !!!
-Nina spokojnie, pozwól mu to wszystko wytłumaczyć - uspakajała mnie Lily.
-Nie, ja już wszystko wiem i nie musi mi już niczego tłumaczyć. Nie jest już dla mnie nikim ważnym, teraz jest dla mnie zwykłym śmieciem, który będzie dla mnie zawsze, ale to zawsze dnem rozumiecie !!! - krzyczałam jak opętana, ale Chris złapał mnie za rękę i powiedział, abym spróbowała z nimi porozmawiać. 
Justin na te słowa posmutniał, a po jego policzku spłynęła łza. Po chwili chłopak odszedł. Zrobiło mi się go żal po trochę przesadziłam
-Tak idź z tąd i nie wracaj - wrzasnęłam tak, aby mnie usłyszał. Wiem, że zachowałam się chamsko, ale potraktowałam go teraz tak jak On mnie.
-Ness pojebało Cię !!!! - podniosła na mnie ton Lily.
-On Cię kocha i to bardzo, a Ty go tak traktujesz ? Nawet nie wiesz co się dokładnie wydarzyło. Skąd masz pewność, że to co pisali w internecie jest prawdziwe, jak i to zdjęcie co ? - zaczęła swój wykład Lily.
-Chyba widziałam na tym zdjęciu Justina dla twojej świadomości - powiedziałam.
-No to tak dla twojej świadomości to nie był Justin, tylko fotomontaż dziewczyno. Justin był wczoraj cały czas z Gregiem i Louisem 
-I ja mam w to wierzyć ? - zapytałam 
-Tak masz w to wierzyć.
-Wiecie co mam was wszystkich w dupie - powiedziałam i chciałam przebiec przez ulicę, ale nagle poczułam silny ból i uderzenie..............

__________________________________________________________________________________-
Siemka kochane :*
Dzisiaj postanowiłam napisać trochę dramatyczny rozdział. Co o nim sądzicie ?
Myślicie, że Justin na serio zdradził Ness ? 
Czy wszystko będzie dobrze z główną bohaterką ?
To już w następnym rozdziale :)
Mam nadzieję, że wam się podoba  :)
Jeżeli chcecie, abym coś dodała do rozdziałów to piszcie w komentarzach :p
                                      


sobota, 16 marca 2013

Rozdział 20 część II

-Ness czy Ty coś czujesz do tego Chrisa czy jak mu tam ? - spytała mnie moja przyjaciółka.
-Lilly to jest Tylko przyjaciel Tylko i tak to jest Chris. Nic nas nie łączy, po prostu jesteśmy silnie ze sobą powiązanie - odpowiedziałam i wtuliłam się w Lilly, aby złagodzić tą całą sprawę i zakończyć temat
-Ale na pewno ? Bo Ty i Justin jesteście słodką parą - znowu zadręczyła mnie pytaniem o Chrisie.
-Oj głuptasku oczywiście, że nie. Chris to Tylko, ale to Tylko przyjaciel i nikt więcej, a Justin to moja miłość więc wiesz i dzięki za miłe słówka żabo Ty moja - zachichotałam i poczochrałam ją po włosach.
-Ty jak mogłaś zniszczyć mi fryzurę kartoflu jajowaty - wkurzyła się i zaczęła mnie gonić. Ja jak szalona uciekałam w stronę skateparku, gdzie było dużo chłopców którzy na pewno ochronili by mnie przed tą małpą.
-Nie dogonisz mnie !!! - krzyczałam przez śmiech aż przypadkiem nie wpadłam na kogoś na terenie skateparku. Chwila, chwila skateparku ? Nawet się nie skapnęłam kiedy tutaj dotarłam, ale mniejsza o to, bo trochę zabolała mnie pupa pod wpływem mocnego upadku na asfalt.
-Auaaa !!! - krzyknęłam
-Sorki, przepraszam najmocniej jak mogę za to, że na Ciebie wpadłem, sorki - panikował jakiś chłopak.
-Nie przepraszaj, bo to ja jak jakaś nie wyżyta biegłam i nie patrzyłam na drogę i to moja wina i ja przepraszam - powiedziałam sycząc z bólu, który towarzyszył mi na pupie, mojej małej biednej ślicznej pupie.
-Może pomożesz mi wstać - poprosiłam.
-Ach tak przepraszam, przez to wszystko zapomniałem, że ucierpiałaś fizycznie - lekko się speszył i pomógł mi wstać.
-Dzięki - lekko się zarumieniłam, a kiedy spojrzałam na tego chłopaka zatkało mnie, bo był bardzo przystojny. 

-Ach tak znowu zapomniałem. Nazywam się Max, a Ty ? - podał mi rękę.
-Ness - uśmiechnęłam się i także podałam mu rękę.
-Ufff serio byłaś szybsza, ale tą glebę zauważyłam kartoflu - podbiegła do nas zasapana Lilly.
-Hahah mówiłam, że mnie nie dogonisz moja małpko, ale błagam nie mów chłopakom o tej glebie, bo będą się ze mnie cały czas śmiać.
-No ok, albo hymmm zobacze. Co to za nowy kolega ? - zrobiła dziwną miną.
-To jest Max - przedstawiłam go.
-Hej jestem Lilly kolego - uśmiechnęła się i podała mu rękę.
-No hey, a moje imię już znasz - wystawił jej język.
-Nina, może chciałabyś się ze mną wybrać na jakąś kawę lub skahea ? - spytał brunet
-Pewnie, że tak - puściłam mu oczko i już chciałam odchodzić, ale chciał jeszcze o coś zapytać.
-Nina czekaj, mogę prosić o twój numer telefonu ?
-Tak - odparłam i podałam mu mój numer po czym skierowałam się z Lilką do domu. Kiedy odchodziłyśmy słyszałyśmy gwizdy i piski innych skateów. Chyba Max się lekko zawstydził, ale fajny z niego chłopak, mam nadzieję, że się zakolegujemy, ale to się okaze.
-Uuuu dobre to było. Fajny ten Max mrrrr - zawyła Lika, a ja razem z nią.
-Oj nie przesadzaj jest taki jak inny.
-Ta pewnie, bo Ci uwierzę.
-Ehhh no dobra przyłapałaś mnie jest seksowny, miły, zabawny fajny i w ogóle. Pasi ?
-Pasi i to bardzo mrrrr.
-Tak Lilka mrrrrrr.

                                               **** Piętnaście minut później w domu****
-Ehh Lily ja już nie mam dzisiaj sił na nic, więc idę spać. Muszę być ogarnięta przed spotkaniem z Chrisem.
-No dobra, ale pamiętaj to tylko przyjaciel - pouczyła mnie i poszła do swojego pokoju, a ja do swojego.
Napisałam Chrisowi o której godzinie się spotkamy, a przez to, że nie pamiętam czy się umawialiśmy, i czy mu odpisałam to napisałam jeszcze raz miejsce. Nie spodziewałam się tak  szybkiej odpowiedzi od niego, ale ucieszyłam się, że od razu się zgodził. Uradowana poszłam do łazienki  i wzięłam odprężającą kąpiel, po czym przebrałam się w świeżą piżamkę i udałam się do mojego łoża. Nie chciało mi się już tak mocno spać jak wtedy więc weszłam na twittera i facebooka. Jak zwykle nic ciekawego się tam nie działo, więc zaczęłam się układać do sny, lecz moje układanko przerwał mi sms.

                                Kolorowych snów Nina :*
                                                                                                    Max
Lekko się uśmiechnęła jak przeczytałam treść sms i nie zdążyłam nawet odpisać bo odpłynęłam.


                                                          *** Następnego dnia ***
Obudziłam się równo o ósmej. Pierwszy dzień wakacji, a Ja wstaje tak wstaje ? Coś tu jest nie tak - zaczęłam rozmyślać.
Po chwili ocknęłam się i ogarnęłam, że chłopców dalej nie ma w domu. Zapewne porządnie zabalowali, tylko mam nadzieję, że nie zrobili nic głupiego. Bez chwili namysłu udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i nałożyłam leciutki makijaż. Dzisiaj ubrałam się w TO. Kiedy wykonałam wszystkie czynności poszłam do pokoju Lilly, ale Ona jeszcze spała więc napisałam jej karteczkę, że wychodzę i będę późno, gdyż muszę pobyć trochę z Chrisem i niech przekaże chłopcom, aby się nie martwili, a szczególnie Justin. Żeby jej nie obudzić zeszłam po cichu do kuchni i zrobiłam sobie jak i dla Lilki na później pyszne gofry.


Kiedy skończyłam konsumować mój posiłek odniosłam brudne naczynia do zmywarki. Kiedy ogarniałam resztę kuchni zadzwonił mi telefon.
                         Początek rozmowy
-Siemka kochana - przywitał mnie czułymi słowami Chris.
-Hej kochany.
-O której spotkamy się przy  Cultural Center ?
-A o której Ci pasuje ? - zapytałam.
-Mi nawet teraz.
-Oki to wiesz co ja za jakieś dwadzieścia minut tam będę bo muszę jakoś dojść.
-No spoko papa całuje.
-No papa do potem.

                           Koniec rozmowy.




                                **** Dwadzieścia minut później w  Cultural Center ****

Na sam początek od razu zauważyłam Chrisa na pierwszy rzut oka stał się bardziej przystojniejszy.
Jak szalona pobiegłam do niego i kiedy już dotarłam rzuciłam się na niego i razem wywróciliśmy się przed galerią. Ludzie się dziwnie na nas patrzyli, ale mnie ani jego to nie obchodziło. Teraz najważniejsze było Tylko to, że jesteśmy razem.
-Cześć braciszku !!! - krzyknęłam i popłakałam się ze szczęścia.
-Cześć siostro - przytulił mnie mocno.
-Nie płacz młoda, bo makijaż sobie rozmażesz - zachochotał.
-Będę płakać, bo tęskniłam za Tobą, a kit z makijażem hehe. Wiesz costałeś się bardziej przystojny, ale co do tekstów i charakteru jesteś taki sam głuptasku - zawyłam.
-Heh miło mi to słyszeć. A Ty stałaś się bardziej seksowna i nabrałaś figury kochana.
-Dzięki zboczeńcu.
-Co ja ?! zboczeniec nigdy - zaczął machać rękoma jak niby nigdy nic.
-Oj no dobra, dobra.Opowiadaj co tam u Ciebie słychać ?
-Hymmm wszystko jest ok, miałem na koniec roku same piątki i czwórki dziwne co nie ? Do tego nauczyłem się jeździć na deskorolce. Ale nasza paczka trochę się zaczęła rozpadać, bo dziewczyny znalazły sobie jakiś chłopaków i w ogóle, ale mniejsza o to. A co tam u Ciebie słychać ?
-Wow same czwórki i piątki, nieźle stary, nieźle. Ehh wiedziałam, że paczka się rozpadnie, wiedziałam. A u mnie heh no to nie mieszkam już z matką, bo znalazła Sobie jakiegoś Fagasa i jej koleżanka też więc się wyprowadziłam z Lilką i Alexem bo to moi przyjaciele, dzieci przyjaciółki mojej matki i jest git. Ale wiesz najlepsze jest to, że matka mnie olewała i uderzyła mnie.
-Co jak to Cię uderzyła kurde już jej nienawidzę... A gdzie teraz mieszkasz ?
-No emm u mojego chłopaka, ale tym czasowo, potem się przeprowadzamy z Lilka i Alexem.
-Masz chłopaka ??? - wytrzeszczył oczy.
-Tak mam, jesteś zły ?
-Młoda coś Ty, fajnie, że Ci się w końcu udało - udawał, że się cieszy, ale widziałam w jego oczach smutek.
-Emm może chodź pozwiedzamy okolice co ty na to ? - Zmieniłam temat
-Pewnie chodźmy.
  Zwiedziliśmy  31st Street Beach ,Chicago Shakespeare Theater ,Crown Fountain in Millennium Park ,Lincoln Park Zoo i Navy Pier. Wygłupialiśmy się przy tym i cykaliśmy dużo fotek. Zbliżała się już godzina dwunasta w nocy. Trochę przesadziliśmy. Chris chciał mnie odprowadzić, ale odmówiłam bo wiedziałam, że to on się zgubi w Chicago, a nie ja.

                                                       **** Dwadzieścia pięć minut później w domu ****

-Siema dzieciaki !!! - krzyknęłam i wbiegłam do salonu, po czym rzuciłam się na kanapę.
-Nina cicho łeb nas boli !!! - wrzasnęli wszyscy na mnie, to znaczy nie wszyscy, bo Louis był trzeźwy.
-Ehhh jak chcecie. Żegnam was pijaki. Kac już w drodze -parsknęłam i udałam się do swojego pokoju. Pierwsze co zrobiłam to weszłam na portal plotkarski. Zatkało mnie a w moich oczach zebrało się miliony łez. Jak on mógł.... Jak...

________________________________________________________________________________
No hej kochani ^^
Przepraszam za tak długą przerwę, ale niestety brakowało mi czau, a głównie weny. Ale dzisiaj wzięłam się za siebie i tak o to pojawił się nowy rozdział.
Jak wam się podoba ? Jesteście Ciekawe co się takiego wydarzyło, że Ninie zebrało się na płacz ?
Tego dowiecie się w kolejnym rozdziale hehe :*
Mam nadzieję, że się wam podoba...

                                              

                                          

sobota, 2 marca 2013

Przepraszam

Witam wszystkich ^^
Chciałabym was przeprosić, że pisze takie krótkie rozdział i tak długo ich nie dodaje, ale na razie  nie mam weny. Postaram się coś napisać w najbliższym czasie, muszę się zmotywować. 

                                          Przepraszam


niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 22 część I

                                                           *Z perspektywy Ness*

Kiedy się przebudziłam, Justina koło mnie nie było, więc poszłam do łazienki się ogarnąć i przebrać w TO. Po wykonaniu wszystkich czynności zeszłam na dół, a dokładniej do kuchni, aby coś zjeść. Tak jak myślałam wszyscy byli już na dole i pożerali naleśniki.
-Ejjj !!! - krzyknęłam. Wszyscy się na mnie popatrzyli ze zdziwieniem i mieli pytające miny.
-Co się tak gapicie !! Widzę, Justin, że masz już z kimś swoje własne naleśniki, a mieliśmy być tak piękną i cudowną rodziną, a ty zniszczyłeś to wszystko, jak mogłeś - zrobiłam maślane oczka i wymusiłam kilka łez.
-Ness, o nie tak jak myślisz, to nie moje dzieci tylko Lilly i Grega, na prawdę, sama ich zapytaj - upadł na kolana i zaczął mnie błagać o przebaczenie i abym uwierzyła w to co mówię, co za ruska lama ehhh..
-Lilly Greg proszeni do ławy oskarżonych - powiedziałam stanowczo i wskazałam im gdzie mają usiąść.
-Proszę o wytłumaczenie tej całej sytuacji i kogo to są naleśniki natychmiastowo.
-Tak wysoki naleśniku - odparli.
-To.ooo to było tak, razem z Gregiem rano przyszliśmy do kuchni i wiesz naleśniki same się pojawiły, Justin nie miał z tym nic wspólnego, całą odpowiedzialność bierzemy na siebie wysoki naleśniku i prosimy o uniewinnienie Justina.
-Hymmm wysoki naleśnik ogłasza Justina za niewinnego w całej tej sprawie, a teraz dawać mi jeść lamy jedne !!! - wrzasnęłam.
Wszyscy tarzali się na podłodze ze śmiechu i nie mogli się opanować.
-Hahaha królowo dziękuję, że mi uwierzyłaś - wyszeptał mi do ucha mój chłopak i leciutko musnął moje ucho, a następnie obdarował mnie długim pocałunkiem w usta.
-Proszę - odpowiedziałam i zabrałam się za konsumowanie dzieci moich przyjaciół.
Kiedy rozmawialiśmy co dzisiaj będziemy robić dostałam sms od Christiana. Stop, stop Christian.
-Christian !!! - zaczęłam skakać z radości i piszczeć nie opanowanie. Kiedy się uspokoiłam przeczytałam sms.

                 Cześć kochana. Co tam u Ciebie słychać ? Bo u mnie wszystko dobrze. Jutro jadę do Chicago więc jeżeli miałabyś ochotę to możemy się spotkać ? Pokazałabyś mi miasto i byśmy porozmawiali ? Jeżeli możesz to odpisz lub zadzwoń. Kocham Cię.
                                                                                                                           Chris.
-Kto to jest Chris ? - zapytali mnie wszyscy ze zdziwieniem.
-A co was to obchodzi ? - wystawiłam im język i dalej się cieszyłam nieopanowanie.
-No powiedz, błagamy.
-Ehhh no dobra, to jest mój przyjaciel z którym jestem bardzo związana. Zanim się przeprowadziłam ciągle wszędzie chodziliśmy, byliśmy jak rodzeństwo wystarczy ?
-Emmm a co Ci napisał, że tak się cieszysz ? - spytał mnie Justin.
-Czy mam ochotę się z nim spotkać jutro wieczorem, bo przylatuje do Chicago.
-Ej chyba z nim się nie spotkasz ? - zapytał podenerwowany Justin.
-A dlaczego nie ? - wkurzyłam się.
-No bo emmm.
-No właśnie nie masz argumentu, przecież to jest tylko przyjaciel, wyluzuj kolego. Aha i tak poza tym  to przecież Cię nie zdradzę - powiedziałam i czym prędzej ruszyłam w stronę swojego pokoju, aby naszykować się na zakończenie roku szkolnego, bo na Boga zapomniałam. Włosy związałam w kucyka na bok, nałożyłam leciutki makijaż i przebrałam się w TO. Miałam jeszcze godzinę, więc, żeby mi się nie nudziło wzięłam gitarę Justina i zaczęłam sobie nucić pod nosem piosenkę One Direction " Kiss You"
  
  Oh I just wanna take you anywhere that you like
We can go out any day any night
Baby I’ll take you there, take you there
Baby I’ll take you there, yeah


Oh tell me, tell me, tell me how to turn your love on
You can get, get anything that you want
Baby just shout it out, shout it out
Baby just shout it out, yeah.

Kiedy byłam już przy drugiej zwrotce do mojego tymczasowego pokoju weszła Lilly ubrana w TO. Wyglądała ślicznie, jej makijaż i kłos pasowały do siebie jak ulał.
-Hej - powiedziała i usiadła kołomnie.
-Hej - odpowiedziałam.
-Przeszkadzam Ci ? 
-Nie - uśmiechnęłam się do niej i odłożyłam gitarę na bok.
-To dobrze, możemy chwilę pogadać ? - kiwnęłam tylko głową na znak, że tak.
-Bo wiesz zauważyłam, że oddalamy się od siebie i w ogóle nie spędzamy ze sobą czasu, a ja nie chcę cię stracić, a wygląda na to, że to już się dzieje - spłynęła jej po policzku pojedyńcza łza, którą jej starłam.
-Lilly, nie myśl tak. Nigdy mnie nie stracisz, nie bój się. Zawsze będziemy jak siostry i nigdy Cię nie opuszczę przysięgam - uśmiechnęłam się i wtuliłam się w moją przyjaciółkę.
-Dzięki - szepnęła mi do ucha na co na mojej twarzy pojawi się ponownie uśmiech.
-To co powiesz na to, aby dzisiaj po zakończeniu roku szkolnego pójść na jakieś ogromne zakupy i imprezkę ?
-Ness zadziwiasz mnie. Pewnie, że tak ? - krzyknęła i wybiegła z mojego pokoju.
Gdy spojrzałam na zegarek, widniała na nm godzina 9:30. Miałam w prawdzie trzydzieści minut, ale postanowiłam, ze już będę powoli wychodzić, bo trochę mi to zajmie na tych obcasach więc....
-Ej idziecie już do szkoły - zapytałam gromadkę dziwolągów siedzących w salonie na kanapie.
-Tak wcześnie ? - zrobił dziwną minę Louis.
-Nom, bo zanim ja dojdę to trochę minie.
-Aha no tak, obcasy - podrapał się po głowie.
 -Dobra to idziecie czy nie ? - zapytałam ponownie.
-No idziemy, idziemy.

                                                                 * Dwadzieścia minut później*
Na całe szczęście dotarliśmy już do szkoły. Kilka metrów więcej i nogi by mi odpadły. Dosłownie.
Wszyscy już byli ustawieni na boisku szkolnym, więc podeszliśmy do reszty uczniów i ustawiliśmy się za nimi. Po godzinie przynudzania wszyscy się rozeszli, a raczej pobiegli jak stado bawołów na imprezy z okazji końca roku szkolnego. Tylko nasza paczka szła spokojnie, bez żadnego pośpiechu.
-Ej chłopcy jak chcecie to idźcie już do domu, bo my z Niną  idziemy na zakupy - poinformowała Lilly chłopców.
-A nie możemy z wami ? Będziemy wam nosić torby. Błagamy - zaproponowali.
-Hymmm ok - zgodziłyśmy się i poszłyśmy na zakupy.

Pierwszy sklep jaki odwiedziłyśmy to H&M, potem house i cropp town, no i oczywiśćie więcej sklepów, ale za dużo ich do wymieniania. Kupiłyśmy topy, spodnie, dresy, leginsy, bokserki, koszule, bluzki, buty i biżuterie w dużych ilościach. Ogółem miałyśmy dwadzieścia pięć torb zakupów.
-Dziewczyny litości - błagali nas chłopcy.
-Już koniec, więc możecie być z siebie dumni, że wytrwaliście w sklepie te pięć godzin - powiedziałam.
-Ostatni raz idziemy z wami na zakupy. Jesteście chore psychicznie - warknął Greg.
-Ej ty chłoptasiu, nie pozwalaj sobie, bo zaraz oberwiesz - odgryzłam się mu.
-Dobra, chodźcie do domu, bo my z Lilką mamy zamiar pójść jeszcze na imprezę - poinformowałam ich i ruszyliśmy do domu .......
_____________________________________________________________________________________
Hej no i jest 22rozdział :).
Postanowiłam go rozdzielić na dwie części, bo mam zamiar go trochę rozpisać.
Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko temu. Co sądzicie o tym rozdziale ?

                                         CZYTASZ = KOMENTUJ