Kiedy się przebudziłam, Justina koło mnie nie było, więc poszłam do łazienki się ogarnąć i przebrać w TO. Po wykonaniu wszystkich czynności zeszłam na dół, a dokładniej do kuchni, aby coś zjeść. Tak jak myślałam wszyscy byli już na dole i pożerali naleśniki.
-Ejjj !!! - krzyknęłam. Wszyscy się na mnie popatrzyli ze zdziwieniem i mieli pytające miny.
-Co się tak gapicie !! Widzę, Justin, że masz już z kimś swoje własne naleśniki, a mieliśmy być tak piękną i cudowną rodziną, a ty zniszczyłeś to wszystko, jak mogłeś - zrobiłam maślane oczka i wymusiłam kilka łez.
-Ness, o nie tak jak myślisz, to nie moje dzieci tylko Lilly i Grega, na prawdę, sama ich zapytaj - upadł na kolana i zaczął mnie błagać o przebaczenie i abym uwierzyła w to co mówię, co za ruska lama ehhh..
-Lilly Greg proszeni do ławy oskarżonych - powiedziałam stanowczo i wskazałam im gdzie mają usiąść.
-Proszę o wytłumaczenie tej całej sytuacji i kogo to są naleśniki natychmiastowo.
-Tak wysoki naleśniku - odparli.
-To.ooo to było tak, razem z Gregiem rano przyszliśmy do kuchni i wiesz naleśniki same się pojawiły, Justin nie miał z tym nic wspólnego, całą odpowiedzialność bierzemy na siebie wysoki naleśniku i prosimy o uniewinnienie Justina.
-Hymmm wysoki naleśnik ogłasza Justina za niewinnego w całej tej sprawie, a teraz dawać mi jeść lamy jedne !!! - wrzasnęłam.
Wszyscy tarzali się na podłodze ze śmiechu i nie mogli się opanować.
-Hahaha królowo dziękuję, że mi uwierzyłaś - wyszeptał mi do ucha mój chłopak i leciutko musnął moje ucho, a następnie obdarował mnie długim pocałunkiem w usta.
-Proszę - odpowiedziałam i zabrałam się za konsumowanie dzieci moich przyjaciół.
Kiedy rozmawialiśmy co dzisiaj będziemy robić dostałam sms od Christiana. Stop, stop Christian.
-Christian !!! - zaczęłam skakać z radości i piszczeć nie opanowanie. Kiedy się uspokoiłam przeczytałam sms.
Cześć kochana. Co tam u Ciebie słychać ? Bo u mnie wszystko dobrze. Jutro jadę do Chicago więc jeżeli miałabyś ochotę to możemy się spotkać ? Pokazałabyś mi miasto i byśmy porozmawiali ? Jeżeli możesz to odpisz lub zadzwoń. Kocham Cię.
Chris.
-Kto to jest Chris ? - zapytali mnie wszyscy ze zdziwieniem.
-A co was to obchodzi ? - wystawiłam im język i dalej się cieszyłam nieopanowanie.
-No powiedz, błagamy.
-Ehhh no dobra, to jest mój przyjaciel z którym jestem bardzo związana. Zanim się przeprowadziłam ciągle wszędzie chodziliśmy, byliśmy jak rodzeństwo wystarczy ?
-Emmm a co Ci napisał, że tak się cieszysz ? - spytał mnie Justin.
-Czy mam ochotę się z nim spotkać jutro wieczorem, bo przylatuje do Chicago.
-Ej chyba z nim się nie spotkasz ? - zapytał podenerwowany Justin.
-A dlaczego nie ? - wkurzyłam się.
-No bo emmm.
-No właśnie nie masz argumentu, przecież to jest tylko przyjaciel, wyluzuj kolego. Aha i tak poza tym to przecież Cię nie zdradzę - powiedziałam i czym prędzej ruszyłam w stronę swojego pokoju, aby naszykować się na zakończenie roku szkolnego, bo na Boga zapomniałam. Włosy związałam w kucyka na bok, nałożyłam leciutki makijaż i przebrałam się w TO. Miałam jeszcze godzinę, więc, żeby mi się nie nudziło wzięłam gitarę Justina i zaczęłam sobie nucić pod nosem piosenkę One Direction " Kiss You"
Oh I just wanna take you anywhere that you like
We can go out any day any night
Baby I’ll take you there, take you there
Baby I’ll take you there, yeah
Oh tell me, tell me, tell me how to turn your love on
You can get, get anything that you want
Baby just shout it out, shout it out
Baby just shout it out, yeah.
We can go out any day any night
Baby I’ll take you there, take you there
Baby I’ll take you there, yeah
Oh tell me, tell me, tell me how to turn your love on
You can get, get anything that you want
Baby just shout it out, shout it out
Baby just shout it out, yeah.
Kiedy byłam już przy drugiej zwrotce do mojego tymczasowego pokoju weszła Lilly ubrana w TO. Wyglądała ślicznie, jej makijaż i kłos pasowały do siebie jak ulał.
-Hej - powiedziała i usiadła kołomnie.
-Hej - odpowiedziałam.
-Przeszkadzam Ci ?
-Nie - uśmiechnęłam się do niej i odłożyłam gitarę na bok.
-To dobrze, możemy chwilę pogadać ? - kiwnęłam tylko głową na znak, że tak.
-Bo wiesz zauważyłam, że oddalamy się od siebie i w ogóle nie spędzamy ze sobą czasu, a ja nie chcę cię stracić, a wygląda na to, że to już się dzieje - spłynęła jej po policzku pojedyńcza łza, którą jej starłam.
-Lilly, nie myśl tak. Nigdy mnie nie stracisz, nie bój się. Zawsze będziemy jak siostry i nigdy Cię nie opuszczę przysięgam - uśmiechnęłam się i wtuliłam się w moją przyjaciółkę.
-Dzięki - szepnęła mi do ucha na co na mojej twarzy pojawi się ponownie uśmiech.
-To co powiesz na to, aby dzisiaj po zakończeniu roku szkolnego pójść na jakieś ogromne zakupy i imprezkę ?
-Ness zadziwiasz mnie. Pewnie, że tak ? - krzyknęła i wybiegła z mojego pokoju.
Gdy spojrzałam na zegarek, widniała na nm godzina 9:30. Miałam w prawdzie trzydzieści minut, ale postanowiłam, ze już będę powoli wychodzić, bo trochę mi to zajmie na tych obcasach więc....
-Ej idziecie już do szkoły - zapytałam gromadkę dziwolągów siedzących w salonie na kanapie.
-Tak wcześnie ? - zrobił dziwną minę Louis.
-Nom, bo zanim ja dojdę to trochę minie.
-Aha no tak, obcasy - podrapał się po głowie.
-Dobra to idziecie czy nie ? - zapytałam ponownie.
-No idziemy, idziemy.
* Dwadzieścia minut później*
Na całe szczęście dotarliśmy już do szkoły. Kilka metrów więcej i nogi by mi odpadły. Dosłownie.
Wszyscy już byli ustawieni na boisku szkolnym, więc podeszliśmy do reszty uczniów i ustawiliśmy się za nimi. Po godzinie przynudzania wszyscy się rozeszli, a raczej pobiegli jak stado bawołów na imprezy z okazji końca roku szkolnego. Tylko nasza paczka szła spokojnie, bez żadnego pośpiechu.
-Ej chłopcy jak chcecie to idźcie już do domu, bo my z Niną idziemy na zakupy - poinformowała Lilly chłopców.
-A nie możemy z wami ? Będziemy wam nosić torby. Błagamy - zaproponowali.
-Hymmm ok - zgodziłyśmy się i poszłyśmy na zakupy.
Pierwszy sklep jaki odwiedziłyśmy to H&M, potem house i cropp town, no i oczywiśćie więcej sklepów, ale za dużo ich do wymieniania. Kupiłyśmy topy, spodnie, dresy, leginsy, bokserki, koszule, bluzki, buty i biżuterie w dużych ilościach. Ogółem miałyśmy dwadzieścia pięć torb zakupów.
-Dziewczyny litości - błagali nas chłopcy.
-Już koniec, więc możecie być z siebie dumni, że wytrwaliście w sklepie te pięć godzin - powiedziałam.
-Ostatni raz idziemy z wami na zakupy. Jesteście chore psychicznie - warknął Greg.
-Ej ty chłoptasiu, nie pozwalaj sobie, bo zaraz oberwiesz - odgryzłam się mu.
-Dobra, chodźcie do domu, bo my z Lilką mamy zamiar pójść jeszcze na imprezę - poinformowałam ich i ruszyliśmy do domu .......
_____________________________________________________________________________________
Hej no i jest 22rozdział :).
Postanowiłam go rozdzielić na dwie części, bo mam zamiar go trochę rozpisać.
Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko temu. Co sądzicie o tym rozdziale ?
CZYTASZ = KOMENTUJ
Fajne ;3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/ jest nowy rozdział :)
awww jaki wspaniały *_*
OdpowiedzUsuńhue hue hue zazdrosny Justinek ha ha xd
czekam nn kochanaaa ty lamooo ruska moja hue hue hue xD
Całuski Lola ;*
Lamo <3 :*
UsuńUwielbiam te rozdziały :)
OdpowiedzUsuńZ beyourstrenght.blogspot.com teraz jestem na smileejj.blogspot.com
Pozdrawiam <33
Przepraszam z góry za spam...